Reklama

Niedziela Lubelska

W trosce o ubogich

Niedziela lubelska 45/2015, str. 3

[ TEMATY ]

wolontariat

Sylwia Jurczyńska

Młodzież z lubelskich szkół utworzyła "łańcuch dobroci"

Młodzież z lubelskich szkół utworzyła  łańcuch dobroci

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Około 300 wolontariuszy ustawiło się w „łańcuszku dobroci”, który połączył bogaty lubelski deptak z jadłodajnią dla ubogich i bezdomnych prowadzoną przez Bractwo Miłosierdzia im. św. Brata Alberta przy ul. Zielonej. Ten symboliczny gest miał uzmysłowić mieszkańcom miasta problemy wielu ludzi borykających się z niedostatkiem. Happening został zorganizowany z okazji Światowego Dnia Walki z Głodem i Międzynarodowego Dnia Walki z Ubóstwem.

– Czy byłam kiedyś głodna? – powtarza moje pytanie Jagoda, licealistka biorąca udział w akcji. – Pewnie tak, ale to nie był problem. Chyba nigdy nie było tak, żebym nie mogła wejść do sklepu i czegoś sobie kupić. To zależało tylko od tego, ile miałam pieniędzy. Raz była to tylko drożdżówka czy jakaś bułka z jogurtem, a raz kebab lub pizza –odpowiada. – Ja byłem głodny – mówi wysoki chłopak w niebieskiej kurtce, stojący tuż przy mojej rozmówczyni. – To były moje pierwsze wakacje. Pojechaliśmy z kumplami nad jezioro, a w nocy ktoś nas okradł. Zabrał wszystko. Nie mieliśmy pieniędzy, ani telefonu, żeby zadzwonić po rodziców. To była bardzo podła sytuacja, dlatego rozumiem, co czują ludzie niemający nic i muszący korzystać z pomocy innych. To nie jest komfortowa sytuacja – podkreśla chłopak.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Pan Jacek do Kuchni Brata Alberta przychodzi codziennie. Każdy dzień wygląda tak samo. – Wychodzę z bratem z domu. Najpierw kręcimy się w okolicach pl. Litewskiego, a potem mamy swoje stałe punkty na mapie miasta. Wiemy gdzie iść, żeby zjeść coś na ciepło. Wiemy, gdzie dostaniemy chleb i jakąś konserwę do domu. I wiemy, gdzie iść, jak zedrą się buty albo potrzeba lekarstw – wylicza. Pan Jacek ma prawie 60 lat, jego brat jest 8 lat młodszy. Obaj pobierają rentę socjalną. Z dodatkami to niewiele ponad tysiąc złotych. Za mieszkanie płacą prawie 400 zł.; do tego dochodzą rachunki za media. – Najważniejsze to za mieszkanie zapłacić, bo nie wiem, jak przeżylibyśmy bez dachu nad głową. Ale przez te wszystkie rachunki na jedzenie już nie starcza – przyznaje mężczyzna. – Trzeba prosić o pomoc, a to jest poniżające. Trzeba się przełamać. Pójście w takie miejsce nie jest wcale proste. To przyznanie się do porażki. Nam to jakiś czas zajęło. Korzystamy z pomocy, ale staramy się żyć godnie. Nie pijemy, nie jesteśmy patologią – podkreśla.

O tym, że właśnie takim osobom jak pan Jacek i jego brat warto i trzeba pomagać, świadczyły dziesiątki ludzi ustawionych na chodniku wzdłuż ulic: Zielonej, Staszica i Krakowskiego Przedmieścia. Z rąk do rąk podawali sobie symboliczny bochenek chleba oraz podstawowe produkty żywnościowe, które w efekcie docierały do Kuchni Brata Alberta. Organizatorzy mają nadzieję, że efektem tej akcji będą nowi darczyńcy, którzy z podopiecznymi Bractwa Miłosierdzia zaczną dzielić się chlebem i miłością.

2015-11-05 12:23

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Wolontariusze na misjach

Pośród osób, do których zostali posłani, dzielą się świadectwem chrześcijańskiego życia, potrzebujących wsparcia obdarowują umiejętnościami, poświęcają dla nich swój czas. Świeccy wolontariusze misyjni, podejmując posługę wśród potrzebujących, umacniają swoim słowem i obecnością, starają się, by inni poprzez ich działalność dostrzegli miłość Chrystusa. Włączając się w codzienne obowiązki na placówkach misyjnych, wolontariusze troszczą się, by opuszczonym i zagubionym wskazywać ich wartość i godność

Zuzanna Kalista o wyjeździe na misje marzyła od wielu lat, jednak miała obawy, czy jest to możliwe do zrealizowania. „Gdy trafiłam do duszpasterstwa akademickiego, w którym działała grupa misyjna, okazało się, że to realne. Słuchałam osób, które opowiadały o swoim doświadczeniu misyjnym i dawne marzenia wróciły. Przez rok formacji w Salezjańskim Ośrodku Misyjnym razem z innymi wolontariuszami rozważaliśmy, czy misja jest właśnie dla nas. I tak w końcu zdecydowałam się na 3-miesięczny wolontariat”. Została posłana do Zambii. Pracowała w dużym ośrodku przeznaczonym dla dziewcząt z trudną przeszłością prowadzonym przez siostry salezjanki. Pomagała także w jednej ze szkół. Zuzanna prowadziła lekcje w klasie 3 oraz organizowała zajęcia dla dziewcząt. Ten trzymiesięczny pobyt na misjach wiele ją nauczył i pomógł zdobyć nowe doświadczenie. „Na pewno musiałam bardzo ćwiczyć moją cierpliwość, ponieważ Zambijczycy mają inny rytm życia i podejście do wielu kwestii. Bardzo zaprzyjaźniłam się z dziewczynami, które dały mi dużo inspiracji do tego, jak cieszyć się życiem pomimo trudności. Praca z dziećmi w szkole oraz nauka z dziewczynami dawała mi bardzo dużo satysfakcji, ze względu na marzenia o byciu nauczycielem” – wspomina. Choć „przed wyjazdem bałam się, że nie poradzę sobie z dzieciakami i braku akceptacji ze strony ludzi, do których jechałam. Nic z tego się nie sprawdziło. W zamian za to miałam wiele innych nieprzewidzianych trudności. Teoretycznie wiem, że trzeba zaakceptować sposób myślenia ludzi, do których się jedzie, jednak w praktyce było to dla mnie niezwykle trudne. Dla mnie załatwienie niektórych spraw było banalne i oczywiste, podczas gdy tam pojawiały się niezrozumiałe dla mnie przeszkody. Czasami trudne było pogodzenie się z ich myśleniem i metodami działania” – dodaje.
CZYTAJ DALEJ

„Leon XIV to człowiek o fantastycznym poczuciu humoru”. Misjonarka z Peru szczerze o nowym papieżu

2025-08-22 21:05

[ TEMATY ]

Papież Leon XIV

misjonarka z Peru

szczerze o nowym papieżu

PAP/EPA

Papież Leon XIV słynie ze swojego poczucia humoru

Papież Leon XIV słynie ze swojego poczucia humoru

Jakim biskupem w czasie pracy w Peru był aktualny papież? Czy jednoczył ludzi? Jakie miał poczucie humoru? W najnowszej książce Wydawnictwa eSPe „Leon XIV. Papież na ratunek Kościołowi” opowiada o tym s. Brygida Koeppen FMM, która ponad 25 lat pracowała w Chile oraz w Peru i doskonale pamięta obecnego papieża.

Artykuł zawiera fragment książki „Leon XIV. Papież na ratunek Kościołowi”, wyd. eSPe. Zobacz więcej: https://boskieksiazki.pl/pl/p/Leon-XIV.-Papiez-na-ratunek-Kosciolowi/1400
CZYTAJ DALEJ

Przynależność do Boga ma swoją cenę. Nasz Bóg jest Bogiem wymagającym. Dlaczego?

2025-08-23 10:36

[ TEMATY ]

ks. Jacek Kijas

O. prof. Zdzisław Kijas

Adobe Stock

Czytania liturgiczne na 24 sierpnia 2025; Rok C, I
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję