Reklama

Niedziela Legnicka

Santiago de Compostela – daleko czy blisko?

Daleko, bo na nogach prawie 500 km, blisko – bo z moją ukochaną żoną, razem w dziękczynieniu za nasze 25 lat sakramentu małżeństwa – mówi Andrzej Kotowski, który wraz z żoną Elżbietą pielgrzymował Szlakiem św. Jakuba.

Niedziela legnicka 39/2015, str. 4-5

[ TEMATY ]

szlaki św. Jakuba

szlak

Andrzej Kotowski

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Przygotowania

On z pochodzenia legniczanin, ona z Warszawy. Poznali się na Mazurach i już po dwóch tygodniach znajomości pobrali się. Dziś mieszkają w Niemczech, mają dwoje dorosłych już dzieci. A swoją 25. rocznicę małżeństwa świętowali w wyjątkowy sposób, o czym opowiadają naszym Czytelnikom.

– Przeżyliśmy wiele. I jak to w życiu bywa, były dobre dni, ale nie brakowało również i tych ciężkich chwil. Zawsze jednak wspólnie udawało się nam pokonywać wszelkie trudności. Planując pielgrzymkę w ramach urlopu, postanowiliśmy nie prosić, ale przede wszystkim podziękować Panu Bogu za nasze wspólne życie i naszą rodzinę, a także za wszystkich ludzi, których spotkaliśmy w naszym małżeństwie. Nie chcieliśmy plaży i koktajli. Chcieliśmy, aby nasza pielgrzymka i wspólnie spędzony czas były wyjątkowe i na zawsze pozostały w naszych sercach.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Już przed dwoma laty podjęliśmy decyzję o tym, że ruszamy Szlakiem św. Jakuba. Pierwszą rzeczą, jaką kupiliśmy, były buty przystosowane do wędrówki oraz plecaki. Warto tutaj wspomnieć, że podczas pielgrzymowania cały dobytek nosi się na swoich plecach. Dlatego pakowanie musi być odpowiednio przemyślane. Zabiera się wyłącznie najpotrzebniejsze rzeczy. Chociaż, jak okazuje się później, na trasie, i tak zawsze jest czegoś za dużo i za ciężko. Po tych pierwszych zakupach zaczęło się sukcesywne zbieranie potrzebnych rzeczy. Odwiedzanie rodziny i znajomych – oczywiście na piechotę. Na trzy miesiące przed wędrówką rozpoczęły się już bardziej intensywne przygotowania. Dłuższe spacery i to z zapakowanymi plecakami. Wszystko po to, aby sprawdzić, czy buty są odpowiednio rozchodzone i przyzwyczaić plecy do takiego ciężaru. Plecaki, które mieliśmy na plecach, ważyły na początku po 12 kg.

Długa droga

Dojechaliśmy do Burgos w Hiszpanii, stąd ruszyliśmy Camino Francés do Santiago de Compostela. W ciągu 22 dni pokonaliśmy 490 km! Pierwszy dzień był dość ciężki. Po przejściu 17 km byliśmy wykończeni i to nie tylko tym wysiłkiem fizycznym, ale żarem, który lał się z nieba, i jeszcze mocniej potęgował zmęczenie. W pierwszym schronisku, do którego dotarliśmy, napotkana kobieta, widząc nasze plecaki, powiedziała: „Duży problem”. Zrozumieliśmy o co chodziło już po drugim etapie naszej wędrówki, a dokładniej mówiąc, odczuliśmy. Zredukowaliśmy plecaki do minimum. Wiele rzeczy, które wydawały się nam bardzo potrzebne, wcale takie nie były, m.in. krem do golenia, odzież na zmianę czy dodatkowe buty.

Reklama

Zazwyczaj na szlak wychodziliśmy o godz. 5 rano z czołówkami na głowie, ponieważ o tej porze w Hiszpanii jest jeszcze bardzo ciemno. Między godz. 12 a 13 zwykle mieliśmy już za sobą przeważnie 25 km. Czasami szliśmy krócej, czasami dłużej, w zależności od tego, jaki w tym dniu mieliśmy etap. Po dotarciu do schroniska, o ile były jeszcze wolne miejsca, przydzielano nam łóżka. Później prysznic, pranie i mała drzemka. Następnie zakupy w pobliskim sklepie i przygotowanie małego posiłku. Zdarzało się tak, że w niewielkiej kuchni oczekiwało nawet 100 osób na swoją kolej do gotowania. Wieczorami uczestniczyliśmy we Mszy św., oczywiście w języku hiszpańskim. Był także czas na rozmowę, wymianę doświadczeń z innymi pielgrzymami. Potem już odpoczynek i sen, bo w schronisku światła gasły zawsze o godz. 22.

Na szlaku spotykaliśmy codziennie innych ludzi. Bardzo różnych – w różnym wieku i różnej narodowości. Były osoby praktycznie z całego świata. Wśród nich m.in. Małgorzata z 9-letnim synem Arturem z Kanady, Małgorzata i Joanna z Krakowa, młode małżeństwo z Wrocławia, ksiądz z Niemiec, matka z synem z Korei, a także pielgrzym z Belgii, który Camino szedł już po raz dwudziesty pierwszy. Spotkaliśmy również Feliksa z Hiszpanii, który szedł Szlakiem św. Jakuba dwudziesty czwarty raz, w tym trzy razy ze sztucznym kolanem. Pokonując tę trasę, podziwialiśmy nie tylko gościnność i życzliwość miejscowej ludności, ale także ogrom zabytków, jakie znajdują się na tym terenie. Wspaniałe i okazałe świątynie, domy, mosty i przepiękne widoki. Po 22 dniach wędrówki, w upale, a czasami i w deszczu, dotarliśmy do celu. Kiedy stanęliśmy na Monte do Gozo przy pomniku przedstawiającym pielgrzymów i ujrzeliśmy wieże katedry św. Jakuba, cieszyliśmy się, ale poczuliśmy też pewien smutek, że to już koniec naszej podróży...

Reklama

Dzień jubileuszu

4 sierpnia br. o godz. 7.30, w bocznej kaplicy katedry św. Jakuba, w strojach, które przez całą pielgrzymkę mieliśmy głęboko schowane w plecakach, stanęliśmy przed ołtarzem.

Byliśmy bardzo szczęśliwi i wzruszeni tym miejscem, tą chwilą i twarzami osób, które zobaczyliśmy w kaplicy. Była to dla nas duża niespodzianka, kiedy wśród modlących się ludzi, rozpoznaliśmy twarze pielgrzymów, których spotkaliśmy na trasie. To była nasza rodzina pielgrzymkowa. Po Mszy św., podczas której odnowiliśmy przyrzeczenia małżeńskie, były życzenia, a później uroczyste śniadanie, które w ramach prezentu przygotowali dla nas pielgrzymi. Tuż przed wyjściem z katedry, nawiedziliśmy jeszcze grób św. Jakuba, do którego tyle dni zmierzaliśmy.

Był to dla nas szczególny czas. Nie jesteśmy już tacy sami. Zmieniło się nasze spojrzenie na życie. Przewartościowaliśmy pewne rzeczy. Nauczyliśmy się cierpliwości i pracujemy nad naszymi słabościami. Uczymy się dostrzegać małe rzeczy i cieszyć się z tego, co mamy. Staramy się spokojniej żyć, o czym w naszym szalonym i zabieganym życiu, zapominamy.

2015-09-24 12:02

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Marek Kamiński dotarł do Santiago de Compostela

[ TEMATY ]

szlaki św. Jakuba

Dominik Cywiński

Marek Kamiński (z lewej) i osoby towarzyszące

Marek Kamiński (z lewej) i osoby towarzyszące

Znany podróżnik i zdobywca dwóch biegunów, zdobył trzeci, tym razem duchowy biegun. Ten, który sam sobie wytyczył. W połowie marca wyruszył z Kaliningradu szlakiem Świętego Jakuba do Santiago de Compostela. Ta wyjątkowa pielgrzymka prowadziła przez Obwód Kaliningradzki, Polskę, Niemcy, Belgię, Francję aż do Hiszpanii. Liczącą cztery tysiące kilometrów trasę Marek Kamiński pokonał pieszo - tak jak miliony pątników, którzy od stuleci kierują swe kroki do Katedry świętego Jakuba i tamtejszego sanktuarium.

"Moja wiara jest drogą" - mówi Marek Kamiński. W każdym napotkanym człowieku chcę widzieć Pana Boga. Podczas drogi ludzie mówili mi o sobie, o swoich biegunach. Byli też tacy, którzy prosili o modlitwę w ich intencji. Ofiarowali również swoje duchowe wsparcie. W ostatnim odcinku gdańskiemu podróżnikowi towarzyszył Jasiek Mela. Niepełnosprawny chłopak zdobywał już ze słynnym polarnikiem bieguny. W 1996 roku Marek Kamiński założył fundację, która pomaga chorym dzieciom - takim jak Jasiek Mela - pokonywać bariery, spełniać marzenia i zdobywać własne, życiowe bieguny. Każdego dnia w sposób wirtualny Markowi Kamińskiemu towarzyszyło kilka tysięcy osób, które śledziły każdy odcinek trasy na Facebooku. "Dwa poprzednie bieguny dały mi dużo, przyszły w dobrym momencie życia. Ale teraz, na tym trzecim, duchowym, w końcu spotykam ludzi. Nigdy nie poznałem ich aż tylu, z tak różnych stron" - zapisał pod datą 7 lipca. Ci, którzy przeszli choćby fragment szlakiem jakubowym mówią, że to przede wszystkim pielgrzymka w głąb siebie, w głąb własnej duszy. To pokonywanie własnych słabości i czas na rozmowę. Rozmowę z obcymi, napotkanymi po drodze ludźmi, rozmowę z Bogiem, i wreszcie - rozmowę z samym sobą.

CZYTAJ DALEJ

Nabożeństwo majowe - znaczenie, historia, duchowość + Litania Loretańska

[ TEMATY ]

Matka Boża

Maryja

nabożeństwo majowe

loretańska

Majowe

nabożeństwa majowe

litania loretańska

Karol Porwich/Niedziela

Maj jest miesiącem w sposób szczególny poświęconym Maryi. Nie tylko w Polsce, ale na całym świecie, niezwykle popularne są w tym czasie nabożeństwa majowe. [Treść Litanii Loretańskiej na końcu artykułu]

W tym miesiącu przyroda budzi się z zimowego snu do życia. Maj to miesiąc świeżych kwiatów i śpiewu ptaków. Wszystko w nim wiosenne, umajone, pachnące, czyste. Ten właśnie wiosenny miesiąc jest poświęcony Matce Bożej.

CZYTAJ DALEJ

Noc Muzeów - Światło Miłosza

2024-05-13 18:43

Wydarzenie literackie „Światło Miłosza: Mapping Wspomnień i Czytanie Dźwięków" realizowane jest w ramach corocznej akcji Stowarzyszenia Anthill pod nazwą „Lublin z literaturą”. Wydarzenie jest bezpłatne, wsparte w ramach programu Patron Roku 2024 Fundacji Lotto im. Haliny Konopackiej.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję