Reklama

Kultura

Radiowa misja Milli

Szczęsna Milli w radiu spędziła pół wieku. Autorka reportaży w programie I i III Polskiego Radia. Wyróżniona licznymi nagrodami za reportaże, których była twórczynią bądź współtwórczynią. Także tą najwyższą nagrodą, jaką jest Złoty Mikrofon

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Jeszcze po maturze nic nie zapowiadało, że jej wielką pasją stanie się radio. Niemal od dzieciństwa marzyła bowiem, aby zostać aktorką. Jednak już po pierwszym dniu egzaminów na warszawskiej PWST Szczęsna wiedziała, że aktorką raczej nie zostanie. – Szczęsna to moje imię, nie nazwisko – poprawia niektórych dalszych znajomych. Urodziła się trzy lata przed wojną w rodzinie Millich. Tata pochodził z Krakowa, mama ze Lwowa. Szczęsna była jedynaczką i, jak podkreśla: wychowały ją mama, babcia oraz ciocia Bronia. – W czasie okupacji niemieckiej, kiedy przychodzili nieznajomi, szłam do córek państwa Dolacińskich, którzy mieszkali naprzeciwko naszego domu, i tam spędzałam czas. I zdarzało się to dosyć często. Po wojnie dowiedziałam się, że mama bardzo aktywnie działała w podziemiu i nie było wskazane, aby dziecko było świadkiem rozmów dorosłych. Tym bardziej że w naszym służbowym mieszkaniu kwaterował też nieproszony gość, niemiecki oficer Baron von Pentz – wspomina Szczęsna Milli.

Rodzice dziennikarki przed wojną mieszkali w Skierniewicach. Ojciec, zawodowy oficer w stopniu majora, był zastępcą dowódcy 26. Pułku Artylerii Lekkiej stacjonującego w Skierniewicach. Najwięcej czasu poświęcał armii, mniej domowi. Podczas wojny był w oflagu, a mama prowadziła sklep tytoniowy i działała w szeregach AK. Szczęsna też zajmowała się „nielegalną działalnością” – chodziła na tajne komplety.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Lata czterdzieste to długi powrót ojca z oflagu i przeprowadzka do Ursusa, gdzie nieżyjący już dziadek pozostawił dom. Matura w ursuskim liceum i owo marzenie o studiach aktorskich. Później egzaminy na elitarny, ze względów ideologicznych, wydział – dziennikarstwo. I choć niedoszła aktorka egzaminy zdała bardzo dobrze, nie została przyjęta. Jak dano jej niedwuznacznie do zrozumienia: ze względu na „niesłuszne pochodzenie”. Zaproponowano jej studia na historii. Kiedy jednak już po pierwszym semestrze kilka miejsc na dziennikarstwie „wykruszyło się”, Szczęsna została przyjęta. – Zamierzałam specjalizować się w krytyce teatralnej. Pracę magisterską też pisałam z teatru, choć później żadnej recenzji teatralnej, poza obowiązkową, nie napisałam. Szybko jednak zaczęłam zajmować się sprawami społecznymi. Zorientowałam się, że teatr to nie życie.

Reklama

Radio czy rozmowy na skróty?

W czasie studiów wyszła za mąż, urodziła syna. W 1959 r. rozpoczęła pracę w radiu. Od dziecka uczyła się języka francuskiego, a na studiach angielskiego, toteż skierowano ją do redakcji zagranicznej. Ale była to raczej praca administracyjna, wykonywała więc tylko to, co do niej należało i wychodziła do domu. Za ten brak zaangażowania chciano ją nawet wyrzucić z radia. W tym czasie jednak powstawała Redakcja Młodzieżowa i „Popołudnie z młodością”. Był to program, który szybko zaczął wywierać olbrzymi wpływ na młode pokolenie lat sześćdziesiątych – zarówno pozytywny, jak i negatywny. Prym wiodły tu nienachalna propaganda, muzyka, audycje literackie i reportaż społeczny. Szczęsna Milli wkrótce zaczęła prowadzić „Moje miejsce w życiu”. Program, który dzięki jej osobowości szybko zdobył popularność. Codziennie przychodziły setki listów, na które słuchacze oczekiwali odpowiedzi. Czasem chcieli się tylko podzielić swoimi problemami, innym razem oczekiwali interwencji. Ten niemal bezpośredni kontakt z młodzieżą obfitował w podjęcie mnóstwa różnorodnych problemów nurtujących młode PRL-owskie pokolenia. Był też dla dziennikarzy redakcji źródłem tematów. Szczęsna Milli do dziś trzyma niemal półwieczną korespondencję, w której opisane są problemy ówczesnego pokolenia.

– Odpowiadałam niemal na wszystkie listy. Interweniowaliśmy w różnych ważnych sprawach – wspomina reporterka. – Zajęłam się problemami społecznymi, bo uważałam, że są one dla ludzi najważniejsze.

Reklama

W 1968 r. Milli została wyrzucona z Redakcji Młodzieżowej. Był to czas, kiedy to jedni „towarzysze redaktorzy Żydzi”, będący w PZPR, wyrzucali z radia drugich „towarzyszy redaktorów Żydów”, również będących w PZPR. – Wstałam podczas jednego z zebrań i powiedziałam: „Nie rozumiem, dlaczego szkalujecie Kazia Zyberta, który jest przyzwoitym człowiekiem”. Nie rozumiałam, dlaczego nagle ktoś ma odpowiadać za to, że jest Żydem. Wydało mi się to głęboko nieprzyzwoite i niesprawiedliwe – mówi dziś Szczęsna Milli.

I w ten w sposób „karnie” trafiła do Programu III PR. Zrealizowała tam kilkaset materiałów i audycji, z których kilkanaście otrzymało znaczące nagrody, m.in. Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. Jednak również stąd reporterka została wyrzucona. Tym razem dlatego, że nie akceptowała wypowiedzenia własnemu narodowi wojny. Kiedy podczas dziennikarskiej „weryfikacji” zapytano ją, co sądzi o stanie wojennym, odpowiedziała, że nie przypuszczała, iż Polak Polakowi może wypowiedzieć wojnę. I tak już bogatsza w kolejne polityczne doświadczenia 13 grudnia 1981 r. pożegnała się z radiem. – Było mi strasznie ciężko, to był dla mnie szok. Nie wiedziałam, co mam ze sobą zrobić – opowiada. – W moim życiu było wiele ważnych wydarzeń, ale kilka najważniejszych: wybór naszego Papieża, z którym udało mi się przeprowadzić później dwie rozmowy. I powstanie „Solidarności”. To było jak niepodległość. I w to uderzono. Nie mogłam się pozbierać.

Wreszcie Szczęsna Milli znalazła pracę w wewnętrznym biuletynie ekonomicznym „Przeglądu Technicznego”. Zaangażowała się też w działalność pomocową dla środowisk twórczych przy kościele Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny na warszawskim Nowym Mieście. Sporadycznie publikowała również w podziemnym piśmie „Wola”. Później pracowała w biurze prasowym Lecha Wałęsy podczas obrad Okrągłego Stołu. Do radia powróciła po 1989 r. Najpierw było to Radio Solidarność, organizowane przez grupę dziennikarzy zgromadzonych przy Komitecie Obywatelskim „Solidarność” – później Polskie Radio. Została szefem redakcji społecznej, którą przez kilka lat kierowała. Realizowała też własne reportaże. Przede wszystkim jednak przekazywała swoją ogromną wiedzę i doświadczenie młodszemu pokoleniu radiowców. Odeszła z radia na emeryturę w proteście przeciwko likwidacji przez Eugeniusza Smolara redakcji społecznej. – Kilka lat później przyznał, że nie miał racji. A ja go tylko zapytałam: I co to dzisiaj daje?

Reklama

Później podejmowała inne dziennikarskie i redakcyjne prace. Była też rzeczniczką w Krajowej Szkole Administracji Publicznej. Przez dwa lata szefowała nawet redakcji reportażu w „Trójce”. Lecz znów zabrakło dla niej miejsca.

O dzisiejszym radiu Szczęsna Milli powiada, że bywają jeszcze interesujące reportaże, ale niepokoi ją, że we wszystkich mediach dzisiaj najważniejszy jest news. I wszystko jedno, czy jest on prawdziwy, czy też nieprawdziwy. I tak ma wejść na pierwszą stronę. – Takie jest moje generalne odczucie – podkreśla reporterka. – Jeśli zaś idzie o radio, mam wrażenie, oczywiście nie odnosi się to do wszystkich audycji, że dzisiaj nie ma w nim rozmów z ludźmi. Tam są skróty rozmów z człowiekiem.

2015-07-07 11:52

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Głoszą Dobrą Nowinę w eterze

Niedziela Ogólnopolska 3/2019, str. 36-37

[ TEMATY ]

radio

Grzegorz Golec

Ks. Piotr Adamczyk (z lewej), dyrektor rozgłośni RDN, oraz jego poprzednicy na tym stanowisku: ks. Ryszard Piasecki, ks. Michał Drożdż i ks. Józef Kloch

Ks. Piotr Adamczyk (z lewej), dyrektor rozgłośni RDN, oraz jego poprzednicy na tym stanowisku: ks. Ryszard Piasecki, ks. Michał Drożdż i ks. Józef Kloch

25 lat liczy rozgłośnia diecezji tarnowskiej – Radio Dobra Nowina. Powstała z niczego, ale były marzenia i pasje. Dziś jest prężnie działającym lokalnym środkiem informacji i ewangelizacji w południowo-wschodniej Polsce. Stację powołał do życia ówczesny biskup tarnowski Józef Życiński

Jubileusz stał się okazją do modlitwy, spotkań i wspomnień. 5 stycznia podczas gali w Centrum Sztuki Mościce w Tarnowie wyróżniono: ks. Ryszarda Piaseckiego, ks. Michała Drożdża i ks. Józefa Klocha. Otrzymali oni statuetki im. abp. Józefa Życińskiego. Od kilku lat Radio RDN wręcza je osobom zasłużonym dla stacji. – Księża zostali nagrodzeni za to, że stworzyli radio, że byli pełni odwagi i siły, a wówczas nie było to proste zadanie – podkreśla ks. Piotr Adamczyk, dyrektor RDN Małopolska i RDN Nowy Sącz.

CZYTAJ DALEJ

Rozważania na niedzielę: gasnący antychryst

2024-04-26 11:28

[ TEMATY ]

rozważania

ks. Marek Studenski

Mat.prasowy

W odcinku odkryjemy historię tragicznego życia i upadku Friedricha Nietzschego, filozofa, który ogłosił "śmierć Boga", a swoje życie zakończył w samotności i obłędzie, nazywając siebie "biednym Chrystusem".

Chcę Ci pokazać , jak życiowe wybory i niewiedza mogą prowadzić do zgubnych konsekwencji, tak jak w przypadku Danniego Simpsona, który nie zdając sobie sprawy z wartości swojego rzadkiego rewolweru, zdecydował się na desperacki napad na bank. A przecież mógł żyć inaczej, gdyby tylko znał wartość tego, co posiadał. Przyłącz się do naszej rozmowy, gdzie zagłębimy się w znaczenie trwania w jedności z Jezusem, jak winna latorość z krzewem, i zobaczymy, jak te duchowe związki wpływają na nasze życie, nasze wybory i naszą przyszłość.

CZYTAJ DALEJ

Francja: siedmiu biskupów pielgrzymuje w intencji powołań

2024-04-29 17:49

[ TEMATY ]

episkopat

Francja

Episkopat Flickr

Biskupi siedmiu francuskich diecezji należących do metropolii Reims rozpoczęli dziś pięciodniową pieszą pielgrzymkę w intencji powołań. Każdy z nich przemierzy terytorium własnej diecezji. W sobotę wszyscy spotkają się w Reims na metropolitalnym dniu powołań.

Biskupi wyszli z różnych miejsc. Abp Éric de Moulins-Beaufort, który jest metropolitą Reims a zarazem przewodniczącym Episkopatu Francji, rozpoczął pielgrzymowanie na granicy z Belgią. Po drodze zatrzyma się u klarysek i karmelitanek, a także w sanktuarium maryjnym w Neuvizy. Liczy, że na trasie pielgrzymki dołączą do niego wierni z poszczególnych parafii. W ten sposób pielgrzymka będzie też okazją dla biskupów, aby spotkać się z mieszkańcami ich diecezji - tłumaczy Bénédicte Cousin, rzecznik archidiecezji Reims. Jednakże głównym celem tej bezprecedensowej inicjatywy jest uwrażliwienie wszystkich wiernych na modlitwę o nowych kapłanów.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję