1. czytanie (Dn 2, 31-45)
Sny Nabuchodonozora są sceną teologii dziejów. Król widzi ogromny posąg. Głowa ze złota, piersi i ramiona ze srebra, brzuch i biodra z brązu, nogi z żelaza, stopy z żelaza zmieszanego z gliną. Daniel, natchniony przez Boga, tłumaczy, że złota głowa to sam Nabuchodonozor. Po nim przyjdą kolejne królestwa, coraz twardsze, ale coraz bardziej kruche. Ostatni etap, żelazo z gliną, to mieszanina siły i niestabilności. W tym momencie „kamień odłączony nie ręką ludzką” uderza w posąg, kruszy go, a sam staje się górą, która wypełnia ziemię. Tradycja widziała w tym kamieniu Mesjasza i królestwo Boga.
Historycznie autor patrzy z czasów Antiocha IV na pochód imperiów, ale sens jest szerszy. Wszelkie panowanie zbudowane na przemocy jest wewnętrznie skazane na rozpad. Królestwo Boga nie rodzi się z miecza ani dyplomacji. Jest darem „nie ludzkiej ręki”. Nie zajmuje miejsca obok innych, lecz je osądza. Daniel nie prorokuje kalendarza, tylko demaskuje iluzję absolutnych mocarstw. Statua stoi na glinianych stopach; kamień rośnie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Apokaliptyczny język uczy patrzeć na historię bez naiwności i bez rozpaczy. Chrześcijańska lektura widzi w tym obrazie Chrystusa -„kamień odrzucony przez budujących”- i Kościół, który wyrasta z Jego Paschy. Nie chodzi o triumfalizm. Chodzi o zaufanie, że wśród kruchych systemów dojrzewa panowanie Tego, który nie przemija.
Ewangelia (Łk 21, 5-11)
Reklama
Uczniowie zachwycają się pięknem świątyni. Widzą szlachetny kamień, złocone wota. Jezus odpowiada chłodno, że „przyjdzie czas, kiedy z tego, na co patrzycie, nie zostanie kamień na kamieniu”. To wstrząs. Świątynia była osią świata i znakiem obecności Boga. Pytanie „kiedy?” i „jaki będzie znak?” rodzi pokusę religijnej ciekawości i lęku.
Jezus najpierw ostrzega przed pseudo mesjaszami, którzy przyjdą, mówiąc „Ja jestem” i „Nadszedł czas”. Nie chodźcie za nimi. Prawda o Bogu nie przychodzi przez sensację. Potem Jezus mówi o wojnach, przewrotach, trzęsieniach ziemi, głodach i zarazach. Księga dziejów nie będzie sielanką. Ale dodaje: „to jeszcze nie koniec”. Katastrofy nie są kodem do wyliczenia daty, lecz tłem historii zbawienia.
Łukasz spisuje prawdopodobnie te słowa już po zburzeniu Jerozolimy, a jednak kieruje wzrok dalej. Świątynia może upaść, Pan pozostaje. Chrystus przygotowuje uczniów do życia w długim „międzyczasie” między Paschą a ostatecznym przyjściem. Zakazuje paniki i naiwnej ufności politycznym zbawcom, zakazuje też odczytywania każdego wstrząsu jako bezpośredniego „końca”.
Królestwo nie rodzi się z kalkulacji znaków, lecz z wierności Słowu i wytrwałości w miłości. Ten fragment jest lekarstwem na religijną histerię i na obojętność. Uczy, że żaden system, nawet religijny, nie jest nienaruszalny. Tylko Bóg jest ostatecznym „miejscem” człowieka. Gdy uczniowie uczą się tej wolności, mogą patrzeć na zawalające się mury bez utraty nadziei i bez ucieczki w iluzje.
