Marcin Przeciszewski, KAI: Księże Prymasie, zacznijmy od pytania ogólnego: Gniezno już po raz dwunasty stanie się miejscem Zjazdu Gnieźnieńskiego. Czym dziś to wydarzenie jest dla Kościoła w Polsce i w Europie? Na czym polega specyficzny genius loci Gniezna, miejsca, w którym odbywają się zjazdy?
Abp Wojciech Polak: Zjazdy gnieźnieńskie, zapoczątkowane w roku 1000 przez przybycie cesarza Ottona III do grobu św. Wojciecha wraz z Bolesławem Chrobrym i papieskim legatem, mają dziś przede wszystkim charakter spotkania chrześcijan z tej części Europy. Idea ich wznowienia została podjęta przez Jana Pawła II w 1997 roku, z okazji tysiąclecia męczeńskiej śmierci św. Wojciecha. Papieżowi chodziło o to, aby wokół grobu świętego Męczennika powrócić do myśli Ottona III - do idei jednoczenia Europy na fundamentach chrześcijańskich.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Oczywiście, nie chodzi dziś o budowanie średniowiecznej Civitas Christiana, lecz o to, by inspiracja płynąca z Gniezna służyła budowaniu jedności Europy. Tak właśnie rolę Gniezna rozumiał Jan Paweł II w czasie swoich pielgrzymek, wskazując na nie jako na swoisty pomost między Wschodem a Zachodem. To właśnie tutaj mówił o „europejskiej wspólnocie ducha”. W 1997 roku wypowiedział też w Gnieźnie piękne słowa: „Historia Europy jest jak wielka rzeka, do której wpadają rozliczne dopływy i strumienie, a różnorodność tworzących ją tradycji i kultur jest wielkim bogactwem. Chrześcijaństwo nadało tej rzece zasadniczy kierunek.”
Można powiedzieć, że chrześcijaństwo jest tym głównym nurtem, w którym płynie europejska rzeka, obfitująca w liczne dopływy. Dlatego refleksja podejmowana podczas Zjazdów Gnieźnieńskich dotyczy przede wszystkim chrześcijańskiej tożsamości Europy, ukazywanej w różnych wymiarach i wobec aktualnych wyzwań.
Znajdowało to wyraz w tytułach kolejnych zjazdów, takich jak: „Quo vadis Europo?”, „Europa ducha”, „Europa rodziny”, „Inspirująca moc chrześcijaństwa” czy „Wyzwalająca moc chrześcijaństwa”. Wszystkie te tematy dotyczyły wkładu, jaki chrześcijaństwo wnosi i może nadal wnosić do współczesnej Europy.
- Na Zjeździe obecny będzie także prezydent Karol Nawrocki?
- Prezydenci uczestniczą w Zjazdach Gnieźnieńskich od początku. Byli tu prezydenci Kwaśniewski, Kaczyński, Komorowski i Duda. Każdy urzędujący prezydent był zapraszany i każdy przybywał do Gniezna. Nie po to, by pouczać, lecz by dzielić się refleksją. To ważne, bo nadaje wydarzeniu walor historyczny. Widać w tym troskę nie tylko Kościoła, lecz także władz państwowych o nasz wspólny - polski i europejski - dom.
- Czym Zjazdy Gnieźnieńskie różnią się od innych kongresów chrześcijańskich odbywających się w Polsce?
Reklama
- Przede wszystkim sposobem organizacji. Nie przygotowuje ich uniwersytet czy jedno środowisko, ale organizacje, które przyjęły wspólny mianownik Forum Świętego Wojciecha - szerokie platformy, w którą włączają się różne podmioty utożsamiające się z ideą zjazdów. Jest to wspólne dzieło wielu wspólnot i środowisk o inspiracji chrześcijańskiej.
Drugą cechą charakteryzującą zjazdy jest ekumenizm. Od samego początku są one wspólnym dziełem chrześcijan różnych wyznań. Ich obecność jest bardzo ważna. Źródłem wielu konfliktów bywały w historii również podziały między chrześcijanami. Dlatego nie ma innej drogi niż budowanie braterskich relacji i pojednania w duchu Ewangelii. Ekumenizm i dialog międzyreligijny są nieodzowne w dziele pokoju.
Współpracujemy z Polską Radą Ekumeniczną, a także ze wspólnotami żydowskimi i muzułmańskimi. Koniecznie należy przypomnieć nieżyjącą już Dankę Baszkowską, która podczas zjazdów organizowała ekumeniczne Drogi Krzyżowe czy tzw. Drogi Światła. Były też zjazdy, które miały charakter refleksji opartej na tradycji trzech religii monoteistycznych, np. zjazd „Europa dialogu” w 2005 roku - to było niezwykle piękne doświadczenie.
Trzecim wyróżnikiem jest to, że każdy Zjazd staje się ważnym spotkaniem chrześcijan Europy Środkowo-Wschodniej - ludzi Wschodu i Zachodu, o różnej wrażliwości i odmiennych doświadczeniach. Bardzo charakterystyczne jest też aktywne uczestnictwo osób biorących udział w zjeździe: nie tylko w wykładach i dyskusjach, ale także w warsztatach, modlitwach i nabożeństwach. To daje Zjazdom ich szczególną dynamikę i klimat.
Reklama
- Hasłem tegorocznego Zjazdu jest: „Odwaga pokoju. Chrześcijanie razem dla przyszłości Europy”. Jak należy rozumieć to wezwanie w obecnych realiach - wojny w Ukrainie i na Bliskim Wschodzie, napięć politycznych, kryzysów migracyjnych i klimatycznych?
- Temat został wywołany przez rzeczywistość, w której żyjemy. Wydarzenie odbędzie się w szczególnym kontekście: konfliktów zbrojnych: nie tylko w Ukrainie, ale tez u wrót Europy, czyli na Bliskim Wschodzie i w wielu innych miejscach na świecie. Zjazd nie będzie jednak poświęcony konkretnemu konfliktowi czy sytuacji wojennej. Chcemy poprzez wspólną refleksję i nawiązywanie relacji pokazać, że jesteśmy wszyscy odpowiedzialni za tworzenie trwałego, sprawiedliwego pokoju - najpierw w naszych rodzinach, potem w naszych społecznościach, Kościele, społeczeństwie, narodach. Współczesne konflikty - jak wojna w Ukrainie czy na Bliskim Wschodzie - stanowią jednak bolesne tło, którego nie sposób pominąć.
Pragnienie pokoju, trwałego pokoju, jest w sercu każdego człowieka. Papież Leon XIV mówił do dyplomatów, że pokój nie jest jedynie przerwą między konfliktami, ale przede wszystkim darem Zmartwychwstałego Chrystusa, wymagającym oczyszczenia ludzkiego serca.
„Odwaga pokoju” oznacza więc, że dzięki łasce Chrystusa możemy przekraczać nasze ograniczenia - zwłaszcza w relacjach - i budować prawdziwe fundamenty pokoju. Zjazd gnieźnieński nie ma na celu rozwiązywania bieżących konfliktów, ale refleksję nad tym, jak żyć Ewangelią pokoju w świecie naznaczonym wojnami.
- Chodzi więc o budowanie pokoju na różnych poziomach, poczynając od rodziny czy lokalnej społeczności…?
Reklama
- Tak to rozumiem. Inspiracją będzie także specjalne słowo papieża Leona skierowane do uczestników zjazdu. Ojciec Święty na pewno wskaże, że budowanie pokoju nie może ograniczać się jedynie do rozpoznania przyczyn polaryzacji i przemocy, ale musi prowadzić do pytania o skutki i o drogę ku pojednaniu. Przypomni też zapewne naukę społeczną Kościoła i doświadczenia dialogu - chociażby polsko-niemieckiego czy polsko-ukraińskiego.
- Tuż za naszą granicą, w Ukrainie spadają rosyjskie bomby i giną niewinni ludzie. W jaki sposób kwestia solidarności z Ukrainą znajdzie odzwierciedlenie w programie zjazdu?
- Obecność Ukrainy będzie bardzo wyraźna. Przewidziano m.in. forum poświęcone trwałemu i sprawiedliwemu pokojowi w tym kraju. Zaprosimy świadków wojny - ludzi, którzy przeżywają ją od wewnątrz. Chcemy nie tylko wyrazić solidarność z cierpiącymi, ale także zastanowić się nad perspektywami przyszłości.
Będzie to również apel o dalszą pomoc i solidarność długofalową. Ważnym, choć trudnym tematem, jest kwestia przebaczenia i pojednania. Wiemy, że trwały pokój buduje się nie tylko przez obronę przed agresją, ale i przez odbudowę wspólnego domu, także w oparciu o chrześcijańskie przesłanie przebaczenia. To niełatwe, ale konieczne - i mamy tu już doświadczenia choćby w relacjach polsko-niemieckich czy polsko-ukraińskich.
- Takim znakiem solidarności ma być równoległa modlitwa ekumeniczna w Gnieźnie i w Kijowie, która ma się odbyć w pierwszym dniu zjazdu - 11 września.
Reklama
- Tak, to bardzo ważny znak. Partnerem modlitwy ekumenicznej w katedrze gnieźnieńskiej będzie Ukraińska Rada Kościołów i Organizacji Religijnych, która w tym samym czasie zorganizuje nabożeństwo w Soborze św. Zofii w Kijowie. Oba wydarzenia mają zostać połączone telemostem realizowanym przez TVP we współpracy z greckokatolicką telewizją w Kijowie.
To jest właśnie nasz sposób działania - nie walczymy mieczem, lecz Ewangelią. Wspólnie wołamy do Boga o trwały pokój, który jest darem Zmartwychwstałego Chrystusa. Człowiek może ten dar odrzucić, kierując się nienawiścią, ale jako chrześcijanie wierzymy, że to Bóg jest prawdziwym Dawcą pokoju.
- Czy Kościół w Polsce ma szczególne zadanie w dziele budowania pokoju, zwłaszcza w Europie Środkowo-Wschodniej?
- Tak. Dysponujemy bogatym dziedzictwem, z którego powinniśmy czerpać. Wspomnę choćby słynny list biskupów polskich do niemieckich sprzed 60 lat czy proces pojednania polsko-ukraińskiego zainicjowany przez Jana Pawła II.
To dziedzictwo było dostrzegane również poza Europą. Kiedyś zaproszono mnie do Seulu, by mówić o doświadczeniach pojednania polsko-niemieckiego i polsko-ukraińskiego w kontekście poszukiwania drogi pojednania między Koreą Północną a Południową. To pokazuje, że nasze doświadczenia mają wymiar uniwersalny i mogą inspirować inne narody.
Ale to także zobowiązanie - by nie ograniczać się do świętowania rocznic, lecz twórczo kontynuować rozpoczęte procesy. Musimy strzec owoców trudnych, niekiedy niepopularnych gestów, które jednak przyniosły trwałe rezultaty.
- Jakie główne przesłanie ma pozostawić tegoroczny Zjazd?
Reklama
- Chcemy, aby dokument końcowy był orędziem o trwałym i sprawiedliwym pokoju. Będzie to także wezwanie do odwagi w budowaniu pokoju - odwagi, która przekłada się na konkretne działania wspólnot, ruchów i organizacji, zarówno w Kościele, jak i w całym społeczeństwie.
- Jako owoc Zjazdu zapowiadany jest też nowy ruch społeczny. Na czym ma on polegać?
- Na razie trudno precyzyjnie to określić. Punktem wyjścia były spotkania liderów różnych wspólnot, odbywające się w Gnieźnie od jesieni 2024 roku. Rozważano tam, jak można pracować na rzecz pokoju. Tworzenie ruchu porównałbym do tkania wspólnej płaszczyzny spotkania ludzi przekonanych, że warto angażować się w działania pokojowe. Nie chodzi o to, by rozwiązywać konflikty międzynarodowe, ale o budowanie wewnętrznej wiarygodności. Jeśli taki ruch zyska autorytet w Polsce, być może stanie się też zauważalny na arenie międzynarodowej.
- Jako Polacy czujemy się przede wszystkim odpowiedzialni za naszą ojczyznę. Ale w Gnieźnie pada też pytanie o odpowiedzialność za Europę.
- Od początku Zjazdy miały wymiar europejski. W tym roku obchodzimy tysiąclecie koronacji Bolesława Chrobrego, ale pamiętajmy, że jego koronacja była ściśle związana z Zjazdem Gnieźnieńskim roku 1000 - z obecnością cesarza i legata papieskiego. To było marzenie Ottona III i św. Wojciecha, o Europie ludzi wolnych i wierzących, zjednoczonych w budowaniu wspólnej przyszłości wolnej od przemocy.
Reklama
Można to nazwać utopią, ale także marzeniem, które inspiruje nas do dziś. Dlatego odnowione Zjazdy, zainicjowane przez Jana Pawła II w 1997 roku, poszły właśnie w tym kierunku - myślenia o duchowej jedności Europy, której fundamentem jest Ewangelia i miłość bliźniego.
- Jak Zjazd wpisuje się w szerszy proces odnowy Kościoła - w perspektywie synodu o synodalności i Jubileuszu 2025?
- Mam nadzieję, że każdy Zjazd jest także krokiem w procesie odnowy Kościoła. Tegoroczny odbywa się w kontekście Roku Jubileuszowego, obchodzonego pod hasłem nadziei. Chrześcijańska nadzieja nie jest tylko optymizmem czy przekonaniem o lepszej przyszłości, ale opiera się na fakcie Zmartwychwstania. To jest fundament, który daje nam siłę i pewność.
Rocznica koronacji Bolesława Chrobrego przypomina natomiast, że królewska godność chrześcijanina polega na służbie i dawaniu życia z miłości do innych. Na tym fundamencie można budować odnowę Kościoła.
Proces synodalny określany jest jako wspólna droga ku prawdzie. Tegoroczny Zjazd wpisuje się w tę logikę - jest wspólną drogą ku pokojowi. Idziemy nią razem: świeccy, duchowni, osoby konsekrowane, chrześcijanie różnych wyznań i ludzie dobrej woli. Na tej drodze mamy się wspierać, umacniać i żyć nadzieją, która jest darem Boga.
- Dziękuję za rozmowę.
Marcin Przeciszewski