Choć właściwa data jubileuszu przypada dopiero na 19 czerwca, to właśnie w niedzielny poranek, w uroczystość Trójcy Świętej bp. Marek Mendyk przewodniczył Mszy Świętej w intencji księdza prałata Stanisława Franczaka, świętującego 70-lecie kapłaństwa.
Jest za co Panu Bogu dziękować
Kazanie biskupa świdnickiego było nie tylko teologiczną refleksją nad tajemnicą Boga Trójjedynego, ale też hołdem złożonym kapłańskiej wierności - wplatając jubileusz ks. prałata Stanisława Franczaka w kontekst liturgicznej uroczystości Trójcy Świętej. - Dzisiaj ksiądz prałat wędruje myślami do swoich pięknych podhalańskich stron, do szkoły, do rodzinnej parafii, wspomina swoich rodziców, bo przecież jest za co Panu Bogu dziękować – powiedział bp. Mendyk. – Niech Bóg w Trójcy Świętej jedyny będzie uwielbiony.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Jego refleksja dotykała nie tylko wielkich tajemnic naszej wiary – od Abrahama po zesłanie Ducha Świętego – ale także wskazywała na codzienną drogę chrześcijanina, który w tej wierze szuka siły do życia, również tego trudnego, naznaczonego cierpieniem. - Najwięcej miałby w tym temacie do powiedzenia ksiądz prałat. Dlatego, że ma najwięcej z nas wszystkich życiowych doświadczeń – chociażby przez to, że jest starszy – zaznaczył biskup. – 70 lat kapłańskiego życia, które stale uczyło, że Bóg jest jeden, ale w trzech osobach. Czyż nie tak było, księże prałacie? Dokładnie tak.
Cenna pamiątka
Reklama
Gdy głos zabrał sam jubilat, jego słowa brzmiały jak osobista modlitwa dziękczynna. - Oddajmy cześć Trójcy Świętej. Chwała Ojcu i Synowi i Duchowi Świętemu – rozpoczął ks. Franczak. – Wprawdzie ta rocznica dopiero będzie 19 czerwca, ale jest to takie preludium. Tyle lat kapłaństwa pośród niełatwych losów życia – to, moi drodzy, wielka łaska Boża i wielki dar od Boga – podkreślił ksiądz jubilat dziękując bp. Mendykowi za obecność i życzliwość.
Z wdzięcznością wspominał rodzinny dom pod Babią Górą, czasy okupacji i biedę, którą łagodziła wiara i determinacja rodziców. - Mama ciągle powtarzała, że trzeba zacisnąć pasa, bo zbliża się przednówek. A przednówek – jak wyjaśnił – to był taki czas, kiedy stare zapasy się kończyły, a nowego chleba jeszcze nie było. Było ciężko, ale to właśnie wtedy dojrzewało powołanie.
Nie zabrakło także nuty humoru i archiwalnego akcentu – ks. prałat przekazał biskupowi dokument z seminarium z 1954 roku. - Nie wiem, czy ktoś mógłby się poszczycić takim dokumentem jak ja. Przyjął mnie prokurator ksiądz prał. Witkoś, a podpisał to zaświadczenie ksiądz prof. Jan Puzio, którego pewno niektórzy dobrze znają, bo rektora nie było – wspominał z uśmiechem, pokazując podpis ks. profesora i wspominając kolegów kursowych. - Z 30 święconych żyje już tylko trzech: ks. Władysław Szukała, ks. Michał Olechny i ja – nie ukrywał wzruszenia.
ks. Andrzej Adamiak

- Niech każdy jubileusz, i ten mój dzisiejszy, przyczyni się do nowych powołań kapłańskich czy zakonnych – ale dobremu Bogu pragnę złożyć serdeczne podziękowanie za tyle lat kapłaństwa i prosić, abym dalej mógł kroczyć za Chrystusem, który jest drogą, prawdą i życiem – podsumował ks. prał. Franczak.
Reklama
I jest w tej historii pewna symbolika. Kapłan, który dziś mieszka w Świdnicy, swoją maturę zdawał przed laty właśnie tutaj – w I Liceum Ogólnokształcącym im. Jana Kasprowicza. Jakby los zatoczył pełne koło, dając mu szansę przeżycia jubileuszu w miejscu, gdzie zrodziły się pierwsze myśli o kapłaństwie.
Po Eucharystii przyszedł czas na wspólne śniadanie – proste, ciepłe, serdeczne. Jak w rodzinie, która przez dziesięciolecia modliła się razem, niosła krzyże i dzieliła chleb.
ks. Andrzej Adamiak

Ks. prał. Stanisław Franczak – kapłan z Podhala, sercem wierny Dolnemu Śląskowi
Ks. Stanisław Franczak urodził się 12 lutego 1930 roku w Skawicy pod Babią Górą, jako najmłodszy z czworga dzieci Marianny i Józefa. Dorastał w skromnych warunkach, w rodzinie głęboko wierzącej i pracowitej. Jako dziecko nauczył się służyć do Mszy św. w parafialnym kościele w Zawoi, do którego chodził boso 7 kilometrów. Pierwszy raz stanął przy ołtarzu w dniu zakończenia roku szkolnego – to wydarzenie na trwałe zapisało się w jego pamięci.
Po wojnie, zafascynowany możliwością nauki języka francuskiego, wybrał liceum w Świdnicy – I Liceum Ogólnokształcące im. Jana Kasprowicza – gdzie zdał maturę. Wkrótce potem wstąpił do Metropolitalnego Wyższego Seminarium Duchownego we Wrocławiu. Mimo trudnych czasów, inwigilacji i przesłuchań, formację seminaryjną wspomina jako „szkołę życia”, która go zahartowała. Święcenia kapłańskie przyjął 19 czerwca 1955 roku w katedrze wrocławskiej z rąk bp. Antoniego Pawłowskiego z Włocławka.
ks. Andrzej Adamiak

Po pierwszych placówkach w Sobótce i Chojnowie trafił do wrocławskiej kurii, gdzie przez dziewięć lat pełnił obowiązki notariusza. W 1965 roku rozpoczął swoją najdłuższą i najważniejszą posługę – w parafii św. Jana Chrzciciela w Ołdrzychowicach Kłodzkich. Spędził tam ponad 40 lat, przeważnie pełniąc posługę samodzielnie. Blisko związany z franciszkanami, został afiliowany do Zakonu Braci Mniejszych. Zyskał opinię kapłana pokornego, pracowitego, oddanego ludziom i wiernego w codzienności.
W wolnych chwilach uprawiał narciarstwo i podróżował – odwiedził niemal całą Europę. Przez wiele lat towarzyszyła mu siostra Stefania, która prowadziła plebanię i była blisko parafian. Po przejściu na emeryturę zamieszkał w Domu Księży Emerytów w Świdnicy – mieście, w którym niegdyś dojrzewało jego powołanie.
ks. Andrzej Adamiak
