Reklama

Niedziela Sandomierska

Dlaczego jestem w Krucjacie?

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Mam na imię Ania, trwam w Ruchu Światło-Życie od sześciu lat, jestem studentką. Przez kilka lat byłam w Krucjacie Wyzwolenia Człowieka jako kandydat, a od roku jestem członkiem wspólnoty.

Podjęcie Kricjaty na rok nie było dla mnie jakimś większym problemem, ale myśl o przystąpieniu do Krucjaty członkowskiej zawsze budziła we mnie lęk, który nawet nie wiem z czego wypływał. Najbardziej bałam się tego, że w niej nie wytrwam, że sobie nie poradzę. Zaczęłam myśleć wtedy o mojej motywacji. Bo Krucjata, to bezinteresowny dar z siebie. To modlitwa i abstynencja. I trzeba w tym dziele patrzeć na bliźniego, a nie skupiać się na sobie. Wystarczy zaufać Panu Bogu, a nie polegać jedynie na własnych siłach.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

W tamtym roku, w czasie specjalnego nabożeństwa Krucjaty, pomyślałam, że kolejny raz zaufanie Bogu przegrało z moim strachem przed tym, co będzie kiedyś. Pamiętam, że ksiądz podczas homilii mówił o bogatym młodzieńcu, który przyszedł do Jezusa i powiedział, że przestrzega wszystkich przykazań. Wtedy Jezus mu polecił, żeby sprzedał swój majątek i rozdał to ubogim. Pan Jezus wezwał go do tego, żeby dał z siebie coś więcej. I pomyślałam, że to zaproszenie jest też skierowane do mnie. Przystąpiłam do Krucjaty członkowskiej. Po tym roku widzę, jak Krucjata zmienia moje życie. Od momentu złożenia deklaracji nie mam w sobie już takiego strachu, co będzie z moją Krucjatą w przyszłości. Jest to dla mnie ważne dzieło, w którym chcę trwać. Bóg uczy mnie przez Krucjatę zaufania do Niego i bezinteresownej miłości do drugiego człowieka. Dzięki temu mogę podejmować z prawdziwą radością posługę w Diakonii Ewangelizacji, mówić o moim doświadczeniu Jezusa i Jego wyzwalającej miłości. Modlitwa ma ogromną moc i daje siłę do przezwyciężania tego wszystkiego, co zniewala. Za możliwość trwania w Krucjacie i za modlitwę, której potęgę widzę w swoim życiu chwała Panu!

* * *

Reklama

Mam na imię Sandra. Pragnę podzielić się z wami doświadczeniem trwania w Krucjacie Wyzwolenia Człowieka. Jestem zaangażowana w to dzieło od 5 lat, od 3 jako członek. Podjęcie Krucjaty było dla mnie naturalną konsekwencją bycia w Ruchu Światło-Życie. Przed przystąpieniem do niej nie stykałam się z problemem alkoholizmu. Mam to szczęście, że w mojej rodzinie nie było takiego problemu. Ludzi uzależnionych spotykałam sporadycznie i zazwyczaj mijałam ich obojętnie, czasem z lekką odrazą. Nie interesowałam się tym problemem i nawet nie myślałam o tym, że mogłabym im jakoś pomóc. Krucjata zmieniła moje podejście do nich. Zaczęłam widzieć w nich osoby, które nie są w stanie się wyzwolić z nałogu o własnych siłach, ludzi biednych, zniszczonych. Nauczyłam się patrzeć na nich z życzliwością, potrafiłam się do nich uśmiechnąć, pochylić się nad nimi i za nich się modlić. Krucjata uczy mnie miłości do bliźnich, wyzwala z egoizmu, pozwala zauważyć potrzeby innych i nie skupiać się tylko na sobie. Dodatkowo stała się dla mnie okazją do dawania świadectwa. Mieszkałam w akademiku, gdzie często odbywały się imprezy suto zakrapiane alkoholem. To była szansa, by pokazać, że można się świetnie bawić nie pijąc. Okazało się też, że byli studenci, którzy nie chcieli pić, jednak brakowało im asertywności. Gdy odmawiałam było im łatwiej zrobić to samo. Czasem podchodziły do mnie osoby uzależnione i prosiły o modlitwę. Odmawiając alkoholu miałam okazję, by świadczyć o tym czym jest Krucjata i Oaza. Byłam zaskoczona, że ludzie słysząc o tym prosili, by opowiedzieć im o doświadczeniu Pana Boga w moim życiu. Osoby niechodzące do kościoła, prosiły o świadectwo wiary, niesamowite! To uświadomiło mi ogromną potrzebę ewangelizacji w moim środowisku i poprowadziło do formacji w Diakonii Ewangelizacji. Służba, której się w niej podejmuję, jest dla mnie zaszczytem i wielką radością. Cieszę się, że mogę uczyć się jak dawać świadectwo i dzielić się z innymi moją wiarą.

Krucjata jest dla mnie ogromnym darem od Boga. Przez nią Pan przemienia mnie i moje otoczenie. Co ciekawe zawsze wydawało mi się, że to ja daję coś z siebie. Dziś widzę, że dając niewiele otrzymałam niewspółmiernie więcej. Krucjata wydaje piękne owoce w życiu, przemienia serce, otwiera na bliźnich i prowadzi do wolności zarówno zniewolonych jak i nas w niej trwających.

* * *

Reklama

Mam na imię Iga. Jadąc na rekolekcje miałam ogromną chęć wgłębiać się w Słowo Boże, jednak plany się zmieniły. Z upływem czasu mogę stwierdzić, że byłam niedojrzała. Mimo trudności z wyborem turnusu i „przecięciem pępowiny” z rodziną postanowiłam wyjechać. Początek był dla mnie niełatwy. Rozmawialiśmy o Bogu, Jego miłości do nas, Jego obecności – ale ja tego nie czułam. Patrząc na osoby wokoło zastanawiałam się, co ja tu robię? Trzeciego dnia rekolekcji chciałam już się poddać i wrócić do domu. Siostra zakonna powiedziała, że nie może mi niczego zakazać, ale proponuje bym jeszcze została. Najbardziej utkwiły mi w głowie słowa, że to szatan miesza mi w głowie i próbuje zwieść, ponieważ mogę wiele wynieść z rekolekcji, a on tego nie chce. Po tych słowach postanowiłam, że nie mogę się poddać. Zaczęłam prosić Boga o umocnienie, częściej z Nim rozmawiać, nawiedzać Go w kaplicy. Nie przychodziłam tylko Go prosić, ale też uwielbiać i dziękować. Bóg zmienił mnie w ciągu tych kilku dni. Zmieniłam moje podejście do wielu spraw, zaczęłam czytać i rozważać Pismo Święte. Zauważyłam, że Pan Bóg chce mi wiele powiedzieć, jest zawsze przy mnie i chce mi pomóc. Najmocniej dotknął mnie dzień, kiedy to przystąpiłam do sakramentu pokuty i pojednania. Bałam się spowiedzi. Zawsze przepełniał mnie stres czy wyznam wszystkie grzechy, zrozumię słowa kapłana, czy dobrze wypełnię pokutę. Żal za grzechy rzadko był szczery, a rachunek sumienia często robiony bez zastanowienia. Dzięki spotkaniom w grupach i indywidualnym rozmowom dotarło do mnie, że Bóg naprawdę jest miłosierny, ale to od nas zależy czy okażemy szczerą skruchę. Musimy „schować pychę do kieszeni” i postępować tak, jak nauczył nas Jezus. Ta spowiedź różniła się od poprzednich. Podeszłam do niej zupełnie inaczej. Chcę poprawy, chcę być coraz lepsza. Te rekolekcje zupełnie mnie zmieniły. Kiedy wrócę do domu nadal chcę praktykować Namiot Spotkania, czyli osobiste spotkanie z Chrystusem, częstą Eucharystię, przyjmowanie Komunii św. i szczerą spowiedź. Chcę teraz pomagać moim znajomym w zbliżeniu się do Chrystusa. A za te rekolekcje i wszystko co przeżyłam Chwała Panu!

* * *

Mam na imię Magda. Mam 16 lat. Jestem na Oazie Nowego Życia I stopnia w Skorodnem. Bałam się jechać na Oazę. Nie wiedziałam jak to będzie, kogo poznam, jaka będzie Diakonia Wychowawcza, ale wiedziałam, że Bóg jest przy mnie i jakoś mi pomoże. Po przyjechaniu do ośrodka doszłam do wniosku, że to jest miejsce dla mnie. Na Oazie doświadczyłam dużo miłości Pana Boga. Przyjęłam Chrystusa jako swego Pana i Zbawiciela. Bardzo się z tego ucieszyłam. To było naprawdę wspaniałe przeżycie.

Reklama

Moim drugim przeżyciem, w którym doświadczyłam miłości Pana Boga, była spowiedź. Gdy coraz bliżej był dzień spowiedzi, mój strach wzrastał. Mam bardzo duży problem z mówieniem o swoich problemach, o tym co mnie dręczy i boli. Wolę rozwiązywać je sama. W końcu nadszedł ten dzień, którego tak bardzo oczekiwałam, ale zarazem bałam się. Przychodziły mi do głowy myśli, żeby zrezygnować. Ale stwierdziłam, że nie można się poddawać. Modliłam się o dobrą spowiedź dla siebie i dla innych, by reszta uczestników mogła przeżyć ją owocnie. Pomodliłam się do Ducha Świętego, by pomógł mi się otworzyć. Gdy zaczęłam się spowiadać nerwy ustąpiły. Czułam modlitwę innych osób. Zaczęłam się otwierać. Mówiłam o wszystkim: z czym mam problem, co mnie boli, z czym nie mogę sobie poradzić. Czułam wielką obecność Boga. Kończąc spowiedź poczułam ogromną radość i spokój. To było naprawdę niesamowite doświadczenie. Po spowiedzi modląc się dziękowałam Bogu za to, że mogłam tak oczyścić swoje serce. Stwierdziłam, że teraz mogę się otworzyć na inne osoby. Wiem, że Bóg chce dla mnie jak najlepiej. Wiem, że jestem dla Niego najważniejsza. Zrozumiałam, że ma dla mnie cudowny plan. Cieszę się, że Duch Święty pomógł mi w tym wszystkim. Za to, że Bóg daje mi siły i mi pomaga, za to, że mogłam doświadczyć Jego miłości i miłosierdzia, chwała Panu!

* * *

Nazywam się Agata i pochodzę z Raniżowa. W tym roku skończyłam 18 lat. Na rekolekcjach oazowych jestem pierwszy raz. Zastanawiałam się czy przyjechać, a teraz jestem bardzo zadowolona. Dużo wyniosłam z tych rekolekcji, zmieniło się moje patrzenie na pewne sprawy. Przełomowym wydarzeniem dla mnie było przyjęcie Chrystusa jako mojego Pana i Zbawiciela. Od tego czasu zupełnie inaczej patrzę na Komunię św. Wcześniej przystępując do niej nie przeżywałam jej zbyt szczególnie. Przyjęcie Chrystusa uświadomiło mi, że ja naprawdę jestem dzieckiem Bożym, i że podczas Komunii św. przyjmuję samego Chrystusa do serca. Teraz, gdy przyjmuję Ciało Chrystusa, robię to z prawdziwą wiarą i za każdym razem na nowo uznaję Chrystusa jako swojego Pana i Zbawiciela.

Wiem, że Boga mogę poznać na modlitwie. Bardzo mocno przeżyłam modlitwę uwielbienia. W czasie tej modlitwy powiedziałam Bogu coś, na co wcześniej nie miałam odwagi. Powiedziałam: „Tatusiu, jak też Cię kocham”. I poczułam niesamowitą radość. Poczułam, że On naprawdę jest.

Kolejnym przełomowym momentem był sakrament pokuty. Było wiele czasu, by dobrze przygotować się do spowiedzi. Bardzo długo się przygotowywałam do tego momentu, miałam wiele pytań, wątpliwości, ale dzięki rozmowom z wychowawcami znalazłam odpowiedzi. Długo się modliłam o dar szczerości i otwartości, bo często miałam problem żeby się otworzyć na drugiego człowieka. Wtedy uświadomiłam sobie, że grzechy wyznaję Bogu, a nie księdzu. Była to dla mnie spowiedź generalna. Chciałam spojrzeć bardziej problemowo na swoje życie, przemyśleć swoje postępowanie, żeby zauważyć jakiś główny problem, nad którym chciałabym popracować. Moment spowiedzi był dla mnie wielkim przełomem. Doszło do mnie jak Bóg mnie kocha. Dotknęły mnie słowa, że Jezus ma rozłożone ręce na krzyżu, aby mnie przytulić. Wtedy pomyślałam sobie, że Chrystus umarł naprawdę za moje grzechy, że to nie są tylko górnolotne słowa, ale jest to prawda, bo Jezus cierpiał dla mnie. Mimo że moje uczynki nie zawsze podobają się Bogu, to On na mnie czeka. On chce mi wszystko wybaczyć, kocha mnie mimo wszystko. Chwała Panu!

2014-08-07 11:28

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Świadectwo: Bł. ks. Ignacy Kłopotowski prowadzi mnie przez życie

[ TEMATY ]

świadectwo

bł. ks. Ignacy Kłopotowski

Bliżej Życia z wiarą

pl.wikipedia.org

Ufam, że bł. ks. Ignacy Kłopotowski opiekuje się mną i prowadzi przez życie.

Tego błogosławionego kapłana poznałam podczas studiów teologicznych. Na zakonnej stancji, kiedy szukałam tematu do pracy magisterskiej, zadawałam sobie pytanie, kim jest osoba, której portret wisi na ścianie mojego pokoju. Kiedy dowiedziałam się o niej więcej, zainspirowała mnie postawą niegasnącego entuzjazmu w służbie Kościołowi Chrystusowemu oraz patriotyzmem. W Domu Zgromadzenia Sióstr Loretanek otrzymałam relikwie ks. Kłopotowskiego I stopnia wraz ze szczególnym błogosławieństwem, by kapłan ten wypraszał mi łaski oraz dopomagał w życiu.
CZYTAJ DALEJ

Wspólne świętowanie narodzin Jezusa na Jasnej Górze

2025-12-22 18:49

[ TEMATY ]

Jasna Góra

Boże Narodzenie

Monika Książek

Paulini zapraszają, aby ten czas miłości jakim jest Boże Narodzenie przeżyć u Królowej Polski na Jasnej Górze, by później tą radością z Narodzenia Bożej Dzieciny dzielić się z innymi. W jasnogórskim sanktuarium Pasterka odprawiona zostanie tradycyjnie o północy. Przewodniczyć jej będzie przełożony generalny Zakonu Paulinów, o. Arnold Chrapkowski. Natomiast Sumę w Boże Narodzenie, o godz. 11.00 w Bazylice celebrować będzie abp. Wacław Depo, metropolita częstochowski.

O. Michał Bortnik, rzecznik prasowy Jasnej Góry podkreślił, że Boże Narodzenie to czas dawania, ale i dzielenia się miłością i tym, co mamy najlepsze. To czas, gdy składamy sobie życzenia nie tylko te dotyczące nas samych, ale życzymy ludziom na całym świecie przede wszystkim pokoju. Paulin zwrócił uwagę, że najważniejsze prezenty nie znajdują się pod choinką w pudełku, ale najważniejsze w Boże Narodzenie to być dla innych, także tych, których nie znamy.
CZYTAJ DALEJ

Łódź: Maryjny wieczór uwielbienia

2025-12-23 16:00

[ TEMATY ]

archidiecezja łódzka

Piotr Drzewiecki

Maryjny wieczór uwielbienia w Sanktuarium Matki Bożej Pocieszenia na łódzkich Chojnach

Maryjny wieczór uwielbienia w Sanktuarium Matki Bożej Pocieszenia na łódzkich Chojnach

W Sanktuarium Matki Bożej Pocieszenia na łódzkich Chojnach odbywają się comiesięczne Maryjne Wieczory Uwielbienia. Ostatni Maryjny Wieczór Uwielbienia animowany był przez uczestników warsztatów liturgiczno-muzycznych prowadzonych w Sulejowie.

Zespół muzyczny i chór pod batutą dyrygenta i muzyka Huberta Kowalskiego, włożyli całe serce, by jak najpiękniej oddać chwałę Panu i uczcić Niepokalane Serce Maryi. Najważniejszym elementem spotkań jest adoracja Najświętszego Sakramentu oraz możliwość spowiedzi, przy śpiewie zespołu scholii rodzinnej. - Nasze wieczory prowadzimy już od 9 lat. Po kilku latach przybrały one formę pierwszych sobót Maryjnych. Nasz kościół to jednocześnie Sanktuarium Matki Bożej Pocieszenia, a jak wiadomo pierwsze soboty poświęcone są naszej Mamie. Zamysłem wieczorów jest, by gromadzić się na modlitwie i uwielbieniu Pana Boga, Jezusa i Maryi. W tym czasie mamy możliwość podziękować, przeprosić i poprosić o to co mamy w sercu. Każdy z nas przychodzi ze swoimi intencjami, podczas każdego wieczoru przechodząc wokół obrazu możemy zanieść Matce wszystko co przynieśliśmy tego konkretnego dnia. Każdy wieczór jest inny. Jedyne co niezmienne to nasza obecność i modlitwa – tłumaczy Agnieszka Podgórska, inicjatorka Maryjnych Wieczorów Uwielbienia w Sanktuarium Matki Bożej Pocieszenia i warsztatów liturgiczno-muzycznych. W murach zabytkowej świątyni zabrzmiały takie utwory jak „Ojcze prowadź nas”, „Jeshua” czy „Z dawna Polski Tyś Królową”. Zorganizowane w Sulejowie zostały warsztaty liturgiczno-muzyczne oparte na adwentowych pieśniach dawnych i współczesnych. Tegoroczne warsztaty miały dwa szczególne momenty. Pierwszy to prowadzony przez uczestników warsztatów Maryjny Wieczór Uwielbienia w parafii św. Wojciecha w Łodzi, podczas którego wielu ludzi dało obraz swojej wiary. Drugi to msza kończąca warsztaty w parafii św. Floriana w Sulejowie, której przewodniczył biskup Piotr Kleszcz. Po mszy odbył się krótki koncert przygotowanego przez uczestników spotkania materiału.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję