Reklama

Rodzina

Gdy twoje dziecko bierze narkotyki

W tej wojnie nie bierze się jeńców. Nie wolno powtarzać sobie: mojej rodzinie to się nie przytrafi

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Mówimy, że syn wyjechał do Anglii. Nie mamy sił po raz kolejny wyjaśniać, że jest w ośrodku leczenia uzależnień. Który to już raz? Przestaliśmy liczyć – mówi pan Henryk, ojciec Marka, przedsiębiorca ze Śląska. Oprócz Marka ma jeszcze drugiego syna Wojtka i córkę Ilonę. Dzieci są dorosłe. Najstarszy Marek jest już żonaty, ma dziecko. Pozostała dwójka także pozakładała rodziny, usamodzielnia się powoli. A Marek?

– Marek, mój pierworodny i... mój krzyż. Jak to jest? – pyta retorycznie pan Henryk. – Troje dzieci, ten sam zestaw genów, to samo wychowanie, a taka różnica. Ba, Marek przez całe lata był wzorowym uczniem, ministrantem. Jeździliśmy razem na ryby, dogadywaliśmy się świetnie, z pozostałymi dziećmi nigdy nie miałem tak dobrego kontaktu. Jak to się mogło stać? Tyle lat minęło, a ja dalej nie umiem odpowiedzieć. Prześladuje mnie poczucie winy. Przecież o tym, że syn jest uzależniony od narkotyków, dowiedzieliśmy się, bo sam się przyznał. Przyszedł do kuchni, oparł się o blat i w pięć minut później cały nasz świat runął. Wcześniej nie zauważyliśmy nic. Naprawdę nic... Dopiero gdy spotkałem podobnych do mnie biedaków, innych rodziców dzieci narkomanów, otworzyły mi się oczy. Dzisiaj chciałbym krzyczeć – czytajcie między wierszami, bądźcie czujni jak policyjne psy! Bo to, że dzieciak ma kontakt z dilerami, że go poczęstuje najlepszy kumpel – to pewne jak w banku. W tej wojnie nie bierze się jeńców. Nie wolno powtarzać sobie: mojej rodzinie to się nie przytrafi.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Nie było powodu do niepokoju

Od ilu lat walczą o syna? – Od prawie 15. Żona tego nie wytrzymała, zmarła kilka lat temu. Przez ten czas wykorzystaliśmy chyba wszystkie możliwości. Od państwowych po prywatne ośrodki terapeutyczne i szpitale. Zakładaliśmy własnemu dziecku sprawy sądowe, żeby skłonić je do leczenia. Czasem pojawiała się nadzieja. Trwała jakiś czas, a potem syn zaczynał od nowa. Dwa razy było blisko: jak się zakochał i jak urodził mu się syn. Nałóg wygrywał za każdym razem. Ja go sobie wizualizuję – że jest diabłem, sprytnym i inteligentnym, nastawionym tylko na krzywdzenie mojego dziecka. Teraz np. nie wiem, gdzie jest. Zniknął nam z oczu kilka tygodni temu. Szukamy go swoimi kanałami. Jak długo można walczyć, pyta pani? Dopóki nie zamknę oczu. Swoich lub jemu. Marek jest tak wyniszczony, że nie wiadomo kto z brzegu.

Reklama

Narkotyki dostać łatwo. Policjanci zajmujący się zwalczaniem narkomanii opowiadają niebywałe rzeczy – że narkotyk można dziś zamówić z dowozem do domu. Jak się zna kogo trzeba, a poznać żaden problem... Że do szkoły narkotyki wnoszą dzieciaki; te poniżej 13 lat nie podlegają karze, więc są praktycznie bezkarne. Że przed szkołami stoją dilerzy z pełną gamą środków odurzających. – Jak słyszycie od dyrekcji szkoły, że u nich problem narkotyków nie istnieje, to nie wierzcie. Nie ma dziś bezpiecznych miejsc – tłumaczy Jacek, były narkoman, dziś wolontariusz. – Szkoła nie przyzna się, że ma problem, bo rodzice zaczną panikować. Nikt dzieciaków do podstawówki czy gimnazjum już nie zapisze. A wiadomo, że jak nie ma naboru, szkoła zostanie zlikwidowana. Prochy są na rogu każdej ulicy, na prawie każdej imprezie można kupić dowolny towar – od marihuany po metamfetaminę. Dilerzy potrafią rozdawać ulotki z namiarami na siebie – dodaje.

– Nie miałam powodów do niepokoju – opowiada Magda, która od kilku lat walczy z uzależnieniem córki. – Moja Anka i narkotyki? Niemożliwe, przecież znam swoje dziecko. Powiem szczerze, że nawet patrzyłam z wyższością na rodziców, których dzieci skosztowały narkotyków. Z miejsca klasyfikowałam – że u nich w domu musi być coś nie tak. A tu pewnego dnia moja córcia poszła na spotkanie z koleżankami. Resztę przeczytałam w protokole zatrzymania. Anka schyliła się, żeby zawiązać but i wtedy z rękawa wypadł jej skręt. Tak mi powiedzieli policjanci, którzy ją zgarnęli razem z innymi. Marihuana. Przyznała nam się wtedy, że pali, gdy jej smutno. A jest jej smutno coraz częściej. Dziecko, ale dlaczego ci smutno? – pytaliśmy. Nie umiała już odpowiedzieć. Wmawiała nam, że palą wszyscy, a marihuana jest mniej szkodliwa niż nikotyna. Zaczęliśmy z mężem czytać – Internet robi wodę z mózgu. Pomyślałam przez chwilę, że może mniej kłopotliwa byłaby jej legalizacja. Na szczęście wybito nam takie myślenie z głowy.

Reklama

– Nie każde zapalenie marihuany kończy się śmiercią, ale każdy, kto umarł z powodu narkotyków, zaczynał od lekkich środków – wyjaśnia Robert Rejniak z Polskiego Towarzystwa Zapobiegania Narkomanii.

Jacek jest podobnego zdania. – Zacząłem palić marihuanę, skończyłem na heroinie. Po jakimś czasie chodzi tylko o efekt. Cokolwiek, byle się zagłuszyć... Tylko na początku myślisz, że panujesz, że masz kontrolę. Później chodzi już tylko o to, aby się nawalić.

Na co zwracać uwagę

Uzależniają heroina, haszysz, środki nasenne i uspokajające, kokaina, amfetamina, LSD, nikotyna i inne. Pisarka Anna Fryczkowska, której syn powiesił się w wigilijną noc, przegrywając walkę z nałogiem, przyznała w jednym z wywiadów, że dopiero po śmierci syna dowiedziała się, że dilerzy „mieszają marihuanę z kokainą, heroiną, morfiną, z tłuczonym szkłem, ze wszystkim, co może dać większego kopa i bardziej uzależnić”.

Czy przejdzie nam chociaż przez myśl, że może tego spróbować także nasze dziecko?...

Na co zwracać uwagę? – pytamy policjantów, terapeutów, czytamy świadectwa byłych narkomanów. Przede wszystkim na zmiany w zachowaniu dziecka. Myślisz, że dorasta i dlatego zmienia nawyki? Niekoniecznie. Pojawiają się wahania nastroju? Raz jest dawnym radosny dzieckiem, raz ma humorki i smutki? Ucieka od rozmów, od przesiadywania razem? Ma jakichś nowych znajomych, potrafi nagle zerwać rozmowę telefoniczną, gdy pojawiacie się na horyzoncie. Zmienia sposób ubierania się, mówienia, zdarza mu się zakląć lub mówić slangiem? Huśtawki nastrojów, które przypisywaliśmy okresowi dojrzewania, stają się atakami agresji i złości. Coraz częściej wyłudza od nas pieniądze na rozmaite swoje potrzeby, zauważamy brak banknotów w portfelu?

Reklama

Pan Henryk twierdzi, że w wieku dorastania, gdy w dzieciach buzują emocje i hormony, naprawdę trudno dopatrzeć się czegoś nienormalnego w zachowaniu latorośli. Nie można przecież przy każdym wyskoku dopatrywać się wpływu narkotyków.

– Dzisiaj poszedłbym do apteki po testy na obecność narkotyków. To najtańszy i najprostszy sposób. Kłopot tylko w tym, że każdy test jest na inny narkotyk. Rodzice kochani, kupujcie wszystkie – te na marihuanę, amfetaminę, kokainę i na heroinę. To nie szkodzi, że dziecko będzie się oburzać i wściekać, albo straci do was zaufanie. Boże dobry, a niechby się na mnie Marek gniewał. Wszystko, tylko nie widok szklanych oczu własnego dziecka i bełkotu, gdy próbuje skłamać, że nic nie brał.

Wśród objawów, które z pewnością zwrócą naszą uwagę, są objawy chorobowe. Pamiętajmy, że nie wszystkie muszą występować naraz. Współczesne narkotyki to mieszanina wielu substancji chemicznych o różnej toksyczności. Dlatego objawy mogą być rozmaite – w zależności od narkotyku, kondycji zdrowotnej zażywającego i jego odporności. W każdym przypadku warto przyjąć opcję, że to może być substancja odurzająca, gdy nasze dziecko cierpi na uporczywy kaszel, mdleje, jest słabe, ma wymioty i częstsze niż dawniej ataki grypy żołądkowej lub przeciwnie – zaparcia. Obniżyła mu się odporność organizmu – często jest przeziębione lub przyplątują się inne infekcje. Psują się dziecku zęby, ma złe wyniki moczu i krwi. Wreszcie coś niedobrego dzieje się z jego psychiką.

Reklama

Jak się ratować?

– Niemal z dnia na dzień staliśmy się rodziną na celowniku. Ruszyła cała machina prawna. Sprawa w sądzie cywilnym, my z mężem skierowani na terapię dla rodziców w „Powrocie z U” – opowiada Magda. – Siedziałam wśród podobnych do nas matek i ojców, z tzw. porządnych domów, i nie wierzyłam własnym uszom. Co za naiwniacy z nas! Byliśmy w większości nieźle sytuowani, z dobrą pracą, fajną rodziną i uśpionym instynktem. Tam nauczyłam się postępować w sytuacjach kryzysowych. Nas, rodziców, powinno się uczyć rozsądku i umiejętności takiego wychowywania dziecka, żeby nie sięgnęło po narkotyki, bo to, że się z nimi spotka, że go poczęstują, będą namawiać, jest pewne. Dziecko musi mieć siłę, żeby odmówić.

Wielu psychologów i terapeutów przyznaje, że to jedyny obecnie sposób – wychować dziecko tak, by było zdolne odmówić. A odmówić może tylko człowiek silny duchem, pewny siebie – w dobrym znaczeniu, i umiejący panować nad emocjami. Sprawdzonym sposobem jest skierowanie emocji dziecka w jakąś pozytywną stronę – najlepiej w sport, w hobby. Lepiej niech to będzie harcerstwo, sport, teatr, taniec niż towarzystwo blokersów czy przypadkowo poznanych ludzi. Trzeba nie tylko wspierać zainteresowania dziecka, ale przede wszystkim je kreować.

Po drugie, poczucie własnej wartości. Chwalmy, zauważajmy sukcesy, doceniajmy wysiłek, nawet nieco przesadnie. Młodzi ze słabą wiarą w siebie najczęściej zaczynają brać, żeby poczuć się pewniej, czyli lepiej. Często pytajmy o to, co dziecko czuje, co myśli – i nie bagatelizujmy tego. Nie bądźmy też w rozmowach stroną dominującą, tym, kto zawsze wszystko wie lepiej.

Po trzecie – uodporniać dziecko na niepowodzenia. Że coś mu poszło nie tak, że coś zawaliło, coś popsuło. Musi radzić sobie ze stresem, a nie uciekać od niego. Bo kiedyś nie będzie mieć możliwości ucieczki, więc sięgnie po zagłuszacz w postaci narkotyków. Jeśli jednak podejrzewamy, że pojawiły się narkotyki, nie wstydźmy się poprosić o pomoc specjalisty. Nie zamiatajmy sprawy pod dywan, nie udawajmy silnych, bo nie poradzimy sobie sami. To tak jak z ciężką chorobą – nikt nie zaryzykuje leczenia się domowymi sposobami.

Jacek mówi nie bez goryczy: – Z narkotykami nie wygrasz. Nie wystarczy dziecku mówić, że one są złe. Powinno się trąbić na prawo i lewo, że to rodzice mają konkretną pracę do zrobienia. Niechby chociaż próbowali gadać z dzieciakami, próbowali je zrozumieć. Wiem, że ludziom trudno się przyznać, ale powód tego, że mają w chacie narkomana, jest gdzieś w rodzinie. Rodzicom też potrzebna jest terapia. W Polsce lawinowo rośnie liczba narkomanów. O tym się nie mówi oficjalnie, ale sprawa wygląda tragicznie. Trzeba ośrodków dla uzależnionych, terapeutów, całego systemu leczenia. Pytanie do rządzących: Jak długo będą udawać, że problemu nie ma? Albo że mają nad nim jakąkolwiek kontrolę?

Skorzystaj z Antynarkotykowego Telefonu Zaufania:
801-199-990 (czynny codziennie: 16.00-21.00).
Tam otrzymasz adresy ludzi z twojej okolicy,
którzy udzielają pomocy osobom zażywającym narkotyki i ich bliskim.
Pomocy warto też szukać pod numerem telefonu: 801-109-696
Całą dobę działa także Anonimowa Bezpłatna Infolinia
Komendy Stołecznej Policji: 800-120-148.

2014-06-24 16:47

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Oaza Modlitwy

Niedziela sandomierska 44/2016, str. 8

[ TEMATY ]

młodzi

modlitwa

ŚDM

Archiwum Ruchu Światło-Życie

W dniach 14-16 października w Sandomierzu odbywała się po-ŚDM-owa Oaza Modlitwy dla młodzieży. Nasza wspólnota liczyła 63 osoby z całej diecezji. Rekolekcje rozpoczęliśmy w piątkowe popołudnie od poznania się i wspólnej integracji. Wieczorem uczestniczyliśmy w odbywającej się w Sandomierzu co miesiąc Nocy Młodych – adoracji Najświętszego Sakramentu i Eucharystii. Sobotni poranek spędziliśmy na wspólnej modlitwie, śniadaniu oraz śpiewie. Potem w swoich grupach powróciliśmy do słów Ojca Świętego Franciszka z Campus Misericordiae. Mieliśmy też możliwość osobistego spotkania się z Bogiem w Namiocie Spotkania, a następnie podczas Mszy św. Po południu udaliśmy się na rynek Starego Miasta, gdzie o „godzinie W” rozbrzmiała muzyka i zaczęliśmy tańczyć. Zaczęło się w to włączać coraz więcej osób, nie tylko z naszej wspólnoty. Gdy muzyka ucichła, każdy z nas podszedł do kogoś i obiecał tej osobie modlitwę w jej intencji. Dzień zakończyliśmy wspólną zabawą, a potem Różańcem. Nasze rekolekcje uwieńczyła w niedzielę Eucharystia, a następnie udaliśmy się do Domu Pomocy Społecznej, aby podzielić się z jego mieszkańcami przygotowanymi przez nas scenkami opartymi na uczynkach miłosierdzia oraz wręczyć im drobne upominki. Siostra Iwona Oraniec zauważa: – Staraliśmy się, aby na OM-ie oprócz refleksji nad uczynkami miłosierdzia były również obecne konkretne uczynki. Dlatego też wyszliśmy na sandomierski Rynek, by podzielić się naszą wiarą, oraz odwiedziliśmy mieszkańców Domu Opieki. Był to dobry i Boży czas, zarówno dla nas prowadzących, jak i dla młodzieży. Kolejna Oaza Modlitwy odbędzie się w ostatni weekend listopada. – Oaza Modlitwy, którą przeżyliśmy, pozwoliła nam nie tylko zastanowić się nad hasłem tegorocznych ŚDM „Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią”, ale też wcielić je w życie już podczas samego wjazdu. Był to czas Bożej łaski. Mamy nadzieję, że zaowocuje ona konkretnym działaniem w życiu młodych po ich powrocie do parafii – zaznacza ks. Krzysztof Kwiatkowski.

CZYTAJ DALEJ

Prezydent Andrzej Duda odznaczył George`a Weigela

2024-05-14 09:47

[ TEMATY ]

George Weigel

odznaczenie

Prezydent Andrzej Duda

Marek Borawski/KPRP

Prezydent Andrzej Duda odznaczył Krzyżem Komandorskim Orderu Zasługi RP katolickiego pisarza, teologa i działacza społecznego George`a Weigela. Odznaczenie państwowe "za wybitne zasługi w działalności na rzecz kreowania pozytywnego wizerunku Polski w świecie" wręczone zostało podczas uroczystego spotkania w Pałacu Prezydenckim.

George Weigel to katolicki teolog, pisarz, działacz społeczny. Laureat dziewiętnastu doktoratów honoris causa, autor ponad trzydziestu książek i kilkuset artykułów o tematyce dotyczącej Kościoła katolickiego, prawa, teologii i nauk społecznych, stały komentator i analityk stacji telewizyjnej NBC w sprawach watykańskich. Autor bestsellera „New York Timesa” „Świadek nadziei”, będącego biografią św. Jana Pawła II oraz jej kontynuacji „Kres i początek”, w której wykazał kluczową rolę polskiego papieża w obaleniu komunizmu.

CZYTAJ DALEJ

Filipiny odwdzięczają się misjonarzom licznymi powołaniami

2024-05-14 18:22

[ TEMATY ]

powołanie

Filipiny

Karol Porwich/Niedziela

W wyspiarskim kraju, jakim są Filipiny liczba pallotyńskich powołań rośnie z roku na rok. O swojej misji opowiadał w Polsce ks. Bineet Kerketta, misjonarz z Indii, rektor pallotyńskiego seminarium na Filipinach.

Księża pallotyni założyli misję na Filipinach w 2010 r., w Bacolod, na północno-zachodnim wybrzeży wyspy Negros. Chociaż Filipiny to kraj chrześcijański (aż 86 proc. ludności to katolicy), Kościół tam wymaga nadal wsparcia. Powodem jest ogromne rozwarstwienie społeczeństwa i przepaść, jaka dzieli biednych i bogatych. Najbogatsi mają w posiadaniu ogromne plantacje trzciny cukrowej i ryżu, a nawet całe wyspy. Najubożsi z trudem mogą się wyżywić. Nawet kościoły mają osobne. Większość działań w parafii prowadzą świeccy i postępują zgodnie ze swoją mentalnością, tradycją i kulturą. Dlatego wciąż ewangelizacja jest potrzebna.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję