Reklama

Widziane z Brukseli

Widziane z Brukseli

Komisja, komisarze, komitety

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Nazywana superrządem, strażniczką Traktatów, posiadająca inicjatywę ustawodawczą i dzieląca unijny budżet – Komisja Europejska – uważana jest za najważniejszy organ Unii Europejskiej. Na jej czele od dwóch kadencji, czyli już 10 lat, stoi Portugalczyk José Manuel Barroso, któremu podlega 28 komisarzy z poszczególnych krajów członkowskich Unii. Każdemu krajowi przypada jeden komisarz, który w założeniu ma dbać o dobro całej Unii Europejskiej, jednak w rzeczywistości troszczy się także o maksymalizowanie korzyści własnego kraju. W zależności od spozycjonowania kraju w europejskiej mozaice danemu komisarzowi przydzielany jest odpowiedni resort w Komisji. Praktyka ta może przybrać formę dopingu lub nawet szantażu. Z tym drugim zderzyła się Irlandia, gdy jej obywatele odrzucili w demokratycznym referendum Traktat Lizboński i przymuszono ich do powtórnego głosowania, grożąc, że w przypadku kolejnej odmowy Irlandia zostanie pozbawiona własnego komisarza. Przez wiele lat kierujący Komisją Europejską pilnie strzegli jej tajemnic oraz sposobu podejmowania decyzji. Jak publicznie stwierdził kilka lat temu weteran Europarlamentu duński europoseł Jens-Peter Bonde, na początku jego europejskiej kariery, nawet numer telefonu do Sekretariatu Komisji Europejskiej był tajny. Przez kilkadziesiąt lat walczył on o transparentność podejmowanych w Unii decyzji.

W 2004 r., jako przewodniczący naszej grupy, w Parlamencie Europejskim zwrócił się do pana Barroso o wykaz tajnych wówczas tzw. komitetów – grup roboczych powołanych przez Komisję Europejską. Przypuszczaliśmy bowiem, że funkcjonowało wtedy około dwustu takich grup. Gdy pan Barroso się opierał, posunęliśmy się do miękkiego szantażu, stwierdzając, że jeśli nie otrzymamy wykazu, to grupa nasza zagłosuje przeciwko jego kandydaturze na stanowisko szefa KE. Dzień przed głosowaniem Barroso przysłał nam wykaz, który zawierał ponad trzy tysiące komitetów roboczych z własnymi liniami budżetowymi. W imieniu Komisji dyrektor David O’Sullivan prosił w osobnym piśmie, aby nie podawać tych informacji do publicznej wiadomości („we would not wish to see it made public”). W przekazanym nam wykazie znalazły się m.in. komitety ds. nagięcia banana, etykietowania tekstyliów, ds. wind, ds. dobrostanu zwierząt, itp. Kiedy pięć lat temu pan Barroso starał się ponownie o głosy naszej grupy konserwatywnej w PE, poprosiłem go o aktualny wykaz tychże komitetów. Okazało się, że Komisja się reformuje i w 2009 r. było ich zaledwie tysiąc. Tym razem Barroso nie wymagał zachowania tego faktu w tajemnicy. Jak widać więc, Europę można zmienić.

* * *

Mirosław Piotrowski – poseł do Parlamentu Europejskiego, profesor WSKSiM i KUL, kierownik Katedry Historii Najnowszej KUL, założyciel i kierownik Europejskiego Instytutu Studiów i Analiz

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2014-03-17 15:16

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Pułapka

Niedziela Ogólnopolska 39/2014, str. 43

[ TEMATY ]

polityka

Unia Europejska

Dawid Nahajowski

Wielokrotnie ostrzegałem, że Traktat Lizboński jest pułapką. Ta odchudzona wersja eurokonstytucji, przyjęta w grudniu 2009 r., spisana została nieprecyzyjnie i niejasno. Niejasność tę podniesiono do rangi zasady. Konsekwencje mętnych zapisów Traktatu Lizbońskiego odczuwają dziś także Niemcy, którzy mają poczucie, że wpadli w pułapkę. Dotychczas to oni dyktowali warunki w Unii Europejskiej, wskazując przewodniczących trzech głównych unijnych instytucji – Komisji, Parlamentu i Rady Europejskiej. Szczególnie istotny był wybór szefa Komisji, która postrzegana jest jako superrząd, dzielący unijny tort warty około jednego biliona euro. Wcześniej kandydata na przewodniczącego Komisji wskazywali szefowie rządów lub głowy państw członkowskich UE. Najwięcej znaczył głos kanclerz Niemiec Angeli Merkel. Traktat Lizboński rozwodnił tę procedurę. Zapisano w nim bowiem, że wprawdzie szefa KE nominuje Rada, ale „uwzględniając wybory do Parlamentu Europejskiego”. To niejasne sformułowanie sprytnie wykorzystał przewodniczący PE, socjalista Martin Schulz, który wiosną ubiegłego roku podjął autorską ofensywę, głosząc hasła o końcu wybierania szefa Komisji w zaciszu gabinetów. Narzucił on własną interpretację cytowanego zapisu. Przed wyborami stwierdził, że każda europejska formacja polityczna powinna wystawić własnych kandydatów na szefa KE. Natychmiast sam ogłosił się kandydatem socjalistów na przewodniczącego Komisji. Chadecy wpisali się w ten sam scenariusz i wystawili byłego premiera Luksemburga Jeana-Claude’a Junckera. Stało się to wbrew woli Angeli Merkel, Davida Camerona i innych przywódców, którzy na moment przysnęli. Gdy okazało się, że chadecy wygrali europejskie wybory, trudno było już odkręcić kandydaturę Junckera. Na dzień dobry Juncker pozbawił niemieckiego komisarza Günthera Oettingera stanowiska wiceprzewodniczącego Komisji i zawarł sojusz z przewodniczącym PE Martinem Schulzem. Juncker nie krył też, że zamierza upolitycznić i uniezależnić swoje stanowisko. Przeciwwagą dla jego pomysłów ma być Donald Tusk – nowy szef Rady Europejskiej, niezawodny i posłuszny Pani Kanclerz. Jego pierwszym sprawdzianem będzie znalezienie wyjścia z zastawionej pułapki.
CZYTAJ DALEJ

Niezwykła przyjaciółka Ojca Pio

2025-09-22 19:37

[ TEMATY ]

św. Ojciec Pio

Grafika Studio Serafin

Pragnienie śmierci znalazło poczesne miejsce w duchowości Ojca Pio. Nie było ono wyrazem ucieczki od cierpienia czy rozpaczy, lecz dojrzałą tęsknotą za pełnym zjednoczeniem z Bogiem. Myśl o jej bliskim nadejściu nie tylko Stygmatyka nie przerażała, lecz przeciwnie, nieodparcie pociągała...

Śmierć w rozumieniu Ojca Pio nie była końcem życia, ale przejściem do pełnej komunii z umiłowanym Bogiem. Wyznał, że pod wpływem działania Jego łaski stała się dla niego „szczytem szczęścia” i jego „przyjaciółką”. Takie jej pojmowanie ukazuje głęboki związek zakonnika ze św. Franciszkiem z Asyżu, który w swej „Pieśni słonecznej” nazwał ją „siostrą”.
CZYTAJ DALEJ

Kup książkę: „To ja, Andrzej Duda”

2025-09-22 12:49

[ TEMATY ]

Andrzej Duda

red

Książka podsumowująca jedną z najważniejszych prezydentur w dziejach III RP.

W publikacji „To ja, Andrzej Duda” były prezydent ujawnia kulisy decyzji i wydarzeń, które zaważyły na losach Polski i Europy. Bez upiększeń i cenzury pisze o tym, co przez dziesięć lat piastowania najważniejszego urzędu państwowego go spotkało i jakimi kryteriami kierował się przy prezydenckich wyborach. To lektura, która przybliża nam jedną z najbardziej udanych i przełomowych prezydentur, a zarazem zapis ważnych momentów historii najnowszej naszego państwa i Europy.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję