Reklama

Turystyka

Uroczy zakątek

Niedziela małopolska 41/2013, str. 4

[ TEMATY ]

turystyka

Zunae/pl.wikipedia.org/Agnieszka Konik-Korn

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Musi pani przejechać przez Sidzinę, minąć drewniany mostek i tam, zaraz obok kościółka będzie budynek klasztorny, tam znajdzie pani siostry - miejscowy przechodzień tłumaczył nam, jak dojechać do górnej części Sidziny, gdzie znajduje się dom Sióstr Służebniczek Starowiejskich. I rzeczywiście, jadąc krętymi, jesiennymi drogami, odnajdujemy wspomniany most.

- Kaplica filialna, przy której znajduje się nasz dom, zawsze nazywana była kościółkiem - mówi z uśmiechem s. Stanisława, przełożona domu. - Za dziewięć lat będziemy obchodzić 100-lecie poświęcenia naszej kaplicy - dopowiada s. Maria.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Neogotycka kaplica pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa została wybudowana w 1920 r., a jej poświęcenie miało miejsce w 1922 r. Budowniczym kaplicy był pochodzący z tych stron ks. Jan Trzopiński. Niewielka świątynia uroczo wpisuje się w malowniczy i spokojny krajobraz otaczających ją beskidzkich wzniesień.

Patron

Siadam z siostrami w refektarzu i słucham opowieści o budowniczym kościółka i o codziennym życiu sióstr.

Ks. Jan Trzopiński był rodowitym sidzinianinem - opowiadają siostry. - Jeszcze niedawno żyły w Sidzinie osoby, które pamiętały tego zacnego kapłana. Jego droga do kapłaństwa nie była łatwa.

Reklama

Ks. Trzopiński urodził się jako siódme z jedenaściorga dzieci Jana i Katarzyny. W domu panowała bieda. Przyszły kapłan naukę kontynuował z przerwami z powodu braków materialnych i chorób. Seminarium duchowne ks. Jan ukończył we Lwowie. Jego działalność duszpasterska sięgała szeroko. Był społecznikiem i budowniczym kościołów. Szerzył on m. in. kult Matki Bożej Kochawińskiej - w Kochawinie był proboszczem (tam też zmarł w 1931 r). Nie zapomniał jednak o rodzinnych stronach i zależało mu bardzo, by osoby zamieszkujące górną część Sidziny, a także Sidzinki, miały jak najszerszy dostęp do sakramentów świętych. Postanowił więc wybudować dla nich tu, na gruntach rodzinnych, kaplicę. - Mimo że tu nie mieszkał, przyjeżdżał, doglądał prac, bardzo mu zależało na tej kaplicy - opowiadają siostry. - Ks. Trzopiński był dla wszystkich. Troszczył się o każdego człowieka, niezależnie od wyznawanego światopoglądu. Obok kaplicy powstały także szkoła i zakład dla osieroconych po I wojnie światowej chłopców.

- W naszej kaplicy zamieszczony jest wizerunek Matki Bożej Kochawińskiej, który przywiózł tu ks. Jan - opowiada s. Maria. - Kiedy ks. Trzopiński zmarł, został pochowany w Kochawinie, która leży na terenie dzisiejszej Ukrainy. Jednak, gdy przyszli sowieci, jego grób został rozkopany, a szczątki rozrzucone. Nikt nie wie, gdzie się podziały - opowiada z zatroskaniem s. Maria, która jednocześnie dodaje, że jest przekonana o świętości tego kapłana. - Z opowiadań ludzi wiemy, że ks. Trzopiński bardzo dbał o bliźnich, jednak potrafił ich także skarcić, gdy zaszła taka potrzeba. Był człowiekiem z krwi i kości. Ks. Trzopiński stał się patronem szkoły, która do niedawna funkcjonowała przy domu sióstr. Jego postać jest dobrze znana mieszkańcom całej Sidziny.

Wpisany w pejzaż Beskidów

Siostry mieszkają w domu, znajdującym się w bezpośredniej bliskości kaplicy.

Reklama

- Staramy się wpisywać w to spokojne miejsce i służyć ludziom tak, jak umiemy najlepiej - mówi s. Stanisława. - Ten dom, w którym mieszkamy, jest otwarty dla ludzi. Chętni mogą się tu zatrzymać, skorzystać z tego miejsca. Można także zgłaszać grupy, które chcą tutaj przeżyć dni skupienia czy rekolekcje. Mamy do dyspozycji ok. 40 miejsc. Być może, jeśli nasze władze zakonne wyrażą na to zgodę, będziemy mogli z czasem także przygotować istniejący przy naszym domu budynek szkoły (dziś juz zamkniętej ze względu na brak uczniów) do celów rekolekcyjnych. Każdy chętny może wcześniej zgłosić swój przyjazd. Siostry gotują, służą także ciepłym posiłkiem osobom, które zatrzymały się w okolicy na wypoczynek i nie mają możliwości posilić się gdzieś indziej.

Mocni orędownicy

Dom Sióstr Służebniczek położony jest w uroczym zakątku Sidziny. Jest wiele osób, które tu przyjeżdżają, bo chcą skorzystać z wyciszenia - a to miejsce stwarza możliwość do kontemplacji, wsłuchania się w ciszę. - Mamy solidnych patronów w niebie - uśmiechają się siostry. - Kaplicy patronuje Najświętsze Serce Jezusa, św. Józef zarządza domem, a kaplicą klasztorną Matka Boża Częstochowska. W kościółku mamy także relikwie bł. Edmunda Bojanowskiego, naszego założyciela. Siostry z radością opowiadają o życzliwości mieszkańców Sidziny i Sidzinki. - My też staramy się pomagać tam, gdzie jest taka potrzeba - mówią. - Żeby dom funkcjonował i byśmy pełniły misję, jaka powierzona jest naszemu zgromadzeniu, staramy się być widzialnym znakiem Chrystusa między ludźmi w taki zwyczajny, codzienny sposób.

- Dawniej mieszkała u nas s. Małgorzata Dobosz, która była pielęgniarką. Bardzo pomagała ludziom, miała szczególny dar pomocy chorym, potrafiła dobrze doradzić, a gdy zaszła taka potrzeba - natychmiast wysłać kogoś do lekarza. Jej leczenie było bardzo skuteczne, toteż wiele osób przyjeżdżało tu do niej. Dziś siostra Małgorzata już nie żyje - zmarła w roku jubileuszowym, jednak wszyscy o niej pamiętają i są przekonani, że i ona wstawia się dziś za nimi w niebie.

Dobro rozsiewane zwyczajnie

Nasza krótka wizyta w Górnej Sidzince dobiega końca. Zaglądamy jeszcze do kaplicy, by obejrzeć ołtarz, archiwalne zdjęcia budowniczego kaplicy i sióstr przez lata związanych z tym miejscem, a także figurę uśmiechniętego św. Józefa z Panem Jezusem na ręku.

Jesienny wiatr podrywa do tańca jesienne liście. Cieszymy się, że trafiliśmy w to spokojne, urocze miejsce, w którym dobro rozsiewane jest w tak naturalny sposób, że wyjeżdżając bardzo chcemy kiedyś jeszcze tu wrócić...

2013-10-09 14:44

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Przeszłość, która fascynuje

Niedziela kielecka 21/2024, str. IV

[ TEMATY ]

turystyka

TER

Przystań dla kajaków nad Nidą, opodal synagoga

Przystań dla kajaków nad Nidą, opodal synagoga

Miesiące letnie zachęcają do wyjazdów i podróży. Spragnieni poznawania nowych miejsc wyruszamy w nieznane. Czy koniecznie nasze wyprawy muszą być dalekie?

Z fascynującą historią, pięknymi zabytkami i przyrodą możemy zetknąć się także na terenie diecezji kieleckiej, a mamy czym się pochwalić. Przecież nasza diecezja jest wyjątkowa. W wakacyjnym cyklu postaramy się to udowodnić.
CZYTAJ DALEJ

Ojciec Pio, dziecko z Pietrelciny

Niedziela Ogólnopolska 38/2014, str. 28-29

[ TEMATY ]

O. Pio

Commons.wikimedia.org

– Francesco! Francesco! – głos Marii Giuseppy odbijał się od niskich kamiennych domków przy ul. Vico Storto Valle w Pietrelcinie. Ale chłopca nigdzie nie było widać, mały urwis znów gdzieś przepadł. Może jest w kościele albo na pastwisku w Piana Romana? A tu kabaczki stygną i ciecierzyca na stole. W całym domu pachnie peperonatą. – Francesco!

Maria Giuseppa De Nunzio i Grazio Forgione pobrali się 8 czerwca 1881 r. w Pietrelcinie. W powietrzu czuć już było zapach letniej suszy i upałów. Wieczory wydłużały się. Panna młoda pochodziła z rodziny zamożnej, pan młody – z dużo skromniejszej. Miłość, która im się zdarzyła, zniwelowała tę różnicę. Żadne z nich nie potrafiło ani czytać, ani pisać. Oboje szanowali religijne obyczaje. Giuseppa pościła w środy, piątki i soboty. Małżonkowie lubili się kłócić. Grazio często podnosił głos na dzieci, a Giuseppa stawała w ich obronie. Sprzeczki wywoływały też „nadprogramowe”, zdaniem męża, wydatki żony. Nie byli zamożni. Uprawiali trochę drzew oliwnych i owocowych. Mieli małą winnicę, która rodziła winogrona, a w pobliżu domu rosło drzewo figowe. Dom rodziny Forgione słynął z gościnności, Giuseppa nikogo nie wypuściła bez kolacji. Grazio ciężko pracował. Gdy po latach syn Francesco zapragnął być księdzem, ojciec, by sprostać wydatkom na edukację, wyjechał za chlebem do Ameryki. Kapłaństwo syna napawało go dumą. Wiele lat później, już w San Giovanni Rotondo, Grazio chciał ucałować rękę syna. Ojciec Pio jednak od razu ją cofnął, mówiąc, że nigdy w życiu się na to nie zgodzi, że to dzieci całują ręce rodziców, a nie rodzice – syna. „Ale ja nie chcę całować ręki syna, tylko rękę kapłana” – odpowiedział Grazio Forgione, rolnik z Pietrelciny.
CZYTAJ DALEJ

Mjanma: biskup zaniepokojony nasilającą się przemocą wobec ludności cywilnej

2025-09-23 16:53

[ TEMATY ]

biskup

przemoc

Mjanma

ludność cywilna

Adobe Stock

Wojsko

Wojsko

Biskup diecezji Pyay w stanie Rakhine w zachodniej części Mjanmy, Peter Tin Wai, wyraził głębokie zaniepokojenie liczbą ofiar konfliktu między Armią Arakan (AA) a juntą wojskową. „Niewinni cywile są uwięzieni między dwiema walczącymi armiami” - poinformowała watykańska agencja misyjna Fides, powołując się na bp Wai.

Mjanma poważnie cierpi z powodu trwających konfliktów między różnymi grupami - głównie lokalnymi milicjami, które powstały w celu obrony społeczności wiejskich lub dzielnic miejskich przed przemocą wojskową w następstwie zamachu stanu z 1 lutego 2021 r. Ostatnio junta wojskowa zintensyfikowała ataki na Armię Etniczną Arakan, która kontroluje większość stanu Rakhine na zachodzie kraju - w tym 14 z 17 gmin.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję