Reklama

Polska

Okoliczności i przebieg uwięzienia kard. Stefana Wyszyńskiego, arcybiskupa metropolity gnieźnieńskiego i warszawskiego, prymasa Polski, 25 września 1953 r.

Zamach na wolność prymasa

Kard. Stefan Wyszyński powiedział: „Decyzji tej nie mogę się poddać i dobrowolnie tego domu nie opuszczę”. Jakie były inne okoliczności aresztowania prymasa Wyszyńskiego? Okazuje się, że aparat partyjno-państwowy nie próżnował

Niedziela Ogólnopolska 38/2013, str. 12-15

[ TEMATY ]

kardynał

prymas Polski

Archiwum Instytutu Prymasa Wyszyńskiego

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Ksiądz Stefan Wyszyński, mianowany w 1946 r. biskupem lubelskim, a w 1949 r. przeniesiony na stolice arcybiskupie w Gnieźnie i Warszawie oraz mianowany prymasem Polski, dobrze zdawał sobie sprawę z zaistniałej sytuacji rodzącego się prześladowczego komunizmu. „Do Warszawy - czytamy w «Zapiskach więziennych» - przybyłem z zarysem programu” (s. 19). „(...) zacząłem oswajać księży biskupów z zarysem swego programu. Pragnąłem doprowadzić za wszelką cenę do stworzenia stałego ciała porozumiewawczego między Episkopatem a Rządem (...)”. Prace rozpoczęły się od lipca 1949 r. „Byłem od początku i jestem nadal tego zdania, że Polska, a z nią i Kościół święty, zbyt wiele utraciła krwi w czasie okupacji hitlerowskiej, by mogła sobie obecnie pozwolić na dalszy jej upływ” (s. 20). „A więc «Porozumienie» miałoby spełniać rolę zderzaka łagodzącego narastający konflikt?” (s. 21).

Porozumienie Episkopatu z Rządem PRL

„W sumie - wszystkie te motywy, wyłożone na Konferencji krakowskiej Episkopatu (w marcu 1950) w obecności kardynała Sapiehy doprowadziły do postanowienia, by dążyć do «Porozumienia» (...)”. Zostało ono podpisane 14 kwietnia 1950 r. „Stało się odtąd argumentem w ręku Episkopatu w walce o prawo Kościoła. Był to argument jedyny, gdyż Rząd nie liczył się już z Konstytucją, zerwał Konkordat, nie uznawał Kodeksu Prawa Kanonicznego” (s. 25).

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Na mocy tego porozumienia Episkopat zobowiązał się m.in. do wyciągania konsekwencji wobec duchownych biorących udział w akcjach antypaństwowych, do pozostania neutralnym w sprawach związanych z kolektywizacją wsi, do nauczania poszanowania przez wiernych ustanowionego prawa i władzy państwowej.

Rząd natomiast zobowiązał się zachować nauczanie religii w szkołach, prowadzenie pracy duszpasterskiej w wojsku, w więzieniach i szpitalach, zezwolił na wydawanie pism katolickich oraz na naukę w seminariach i działalność domów zakonnych. W sprawach istotnych Kościół katolicki zobowiązał się kierować polską racją stanu, zaś Rząd uznał prerogatywy Papieża.

„Non possumus”

Niestety, pomimo zawartego „Porozumienia” sytuacja Kościoła katolickiego we wzajemnych relacjach z państwem nie uległa zasadniczej poprawie. Kościół zmuszony był systematycznie występować w obronie swoich praw.

Już 12 września 1950 r. prymas Stefan Wyszyński w piśmie wystosowanym do prezydenta Bolesława Bieruta przedstawił ogólną analizę i sytuację Kościoła w Polsce, ukazując liczne działania ówczesnej administracji państwowej krzywdzące Kościół, które nie mieściły się w ustalonych wzajemnie ramach „Porozumienia”.

Reklama

Na szczególną uwagę zasługuje memoriał prymasa Stefana Wyszyńskiego i sekretarza Episkopatu Polski bp. Zygmunta Choromańskiego do prezesa Rady Ministrów Bolesława Bieruta z 8 maja 1953 r. (znany pod nazwą „Non possumus”): „Po dłuższym milczeniu w sprawie ogólnej sytuacji Kościoła katolickiego w Polsce Episkopat zabiera głos w chwili szczególnie doniosłej. W chwili, kiedy dogasają już i milkną ostatnie głosy katolickiej prasy, kiedy zaszedł wypadek, który zdaje się zamykać okres wszczęty przez zawarte w dniu 14 kwietnia 1950 r. między Episkopatem a rządem Polski «Porozumienie», a otwiera okres nowy, nierównie bardziej trudny i złożony”.

Pięć miesięcy później prymas Stefan Wyszyński 24 września 1953 r. skierował pismo do Rady Ministrów PRL, w którym wyraził stanowisko Episkopatu Polski wobec przebiegu zakończonego procesu bp. Czesława Kaczmarka - ordynariusza diecezji kieleckiej, po niemal 3-letnim bestialskim śledztwie skazanego wyrokiem z 22 września 1953 r. na 12 lat więzienia. W piśmie zaznaczył: „Twierdzenie, jakoby Stolica Apostolska, Ojciec Św. i Watykan udzielały dyrektyw politycznych Episkopatowi Polski, nie odpowiada prawdzie. (...) Próba ustawiania na przewodzie sądowym i w mowie Prokuratora Episkopatu po stronie wrogów Polski jest godną najwyższego ubolewania krzywdą”.

Odpowiedzią na stanowisko Prymasa, wyrażone w wymienionych pismach, były wskazania wydane komitetom partyjnym:

1) rozprawić się politycznie i ideologicznie ze stanowiskiem zawartym w memoriale Wyszyńskiego jako z platformą otwartej walki przeciwko Polsce Ludowej i zdrady narodowej - platformą myślicieli, awanturników i rozbijaczy jedności narodu;

2) przełamać stanowczo opór części biskupów wobec rozporządzeń władzy ludowej i ich sabotaż dekretu z 9 II 1953 r., polegający na faktycznym pozostawieniu na stanowiskach księży, których władze państwowe poleciły odwołać;

3) wykorzystać sprzeczności wewnątrz kleru i wzrost nastrojów opozycyjnych wobec Episkopatu.

Radykalna reakcja

Reklama

Przedstawione powyżej tło wzajemnych stosunków Państwo - Kościół pozwala na zrozumienie zdarzeń bezpośrednio poprzedzających zatrzymanie i pozbawienie wolności prymasa Stefana Wyszyńskiego.

23 września 1953 r. odbyło się posiedzenie nr 261 Sekretariatu Biura Politycznego w składzie: prezes Rady Ministrów i I sekretarz PZPR Bolesław Bierut, członek Biura Politycznego KC PZPR ds. Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego Jakub Berman, wiceprezes Rady Ministrów i członek Biura Politycznego KC PZPR Józef Cyrankiewicz oraz 6 innych członków Sekretariatu. W protokole wypunktowano: „W związku z informacją tow. Tomasza (Bolesław Bierut) o zachowaniu się Episkopatu po procesie bp. Kaczmarka i innych, Sekretariat zaakceptował wniosek o zakazaniu arcybiskupowi Wyszyńskiemu w związku z jego ogólnie wrogą postawą wykonywania funkcji związanych z dotychczasowymi jego stanowiskami kościelnymi i ustalił wytyczne dalszych stosunków z Episkopatem. Sekretariat wskazał również na konieczność wszczęcia szerszej akcji masowej na odcinku demokratycznych księży i intelektualistów”.

Reklama

Ta decyzja była dla władzy wykonawczej sygnałem do uruchomienia dalszych działań. Konsekwencją zajętego stanowiska było podjęcie decyzji 24 września 1953 r. przez Prezydium Rządu Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, w składzie: Hilary Hinc jako przewodniczący oraz Józef Cyrankiewicz i 4 innych członków, o środkach zapobiegawczych dalszemu nadużywaniu funkcji pełnionych przez abp. Stefana Wyszyńskiego: uchwała Prezydium Rządu nr 700/53 została przekazana do realizacji Ministrowi Bezpieczeństwa Publicznego - Stanisławowi Radkiewiczowi, który w rozkazie nr 041 z 25 września 1953 r. Nr - AA - 228/53 skierowanym do Karola Więckowskiego, dyrektora Departamentu XI MBP (odpowiedzialnego za walkę z Kościołem), stwierdził: „W porozumieniu z Generalnym Prokuratorem Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej oraz Dyrektorem Urzędu do spraw Wyznań polecam podać do wiadomości ks. arcybiskupowi Stefanowi Wyszyńskiemu Uchwałę Prezydium Rządu z dnia 24 września 1953 roku i przypilnować zgodnie z wydaną przeze mnie instrukcją”.

Wykonanie aresztowania

Dla zrealizowania podjętych ustaleń w Ministerstwie Bezpieczeństwa Publicznego opracowano „plan operacji”. Do wykonania tego zadania wyznaczono kilka grup funkcjonariuszy:

a). Grupa 4 osób, wraz z tow. (Antonim) Bidą, uda się bezpośrednio do gabinetu prymasa Stefana Wyszyńskiego, gdzie zakomunikuje mu decyzję rządu i następnie będzie wykonywać czynności. W składzie tej grupy będzie Karol Więckowski, Wacław Olech, Kazimierz Opara, Stanisław Puchała;

b). W chwilę po tym 4-osobowa grupa: kpt. Roman Masny - kierownik, Zygmunt Jędrys, Edward Popławski, Zbigniew Pikierski plus oficer śledczy Lisowski wejdzie do pokoi zajmowanych przez bp. Antoniego Baraniaka, gdzie dokona jego zatrzymania i przeprowadzi rewizję;

c). Zaraz po tym pracownicy pozostałych grup, pojedynczo, wejdą do gmachu, udając się na poszczególne piętra;

d). Grupa zabezpieczająca gmach z zewnątrz zajmie swoje stanowiska jednocześnie z wejściem pierwszej grupy do gmachu.

W godzinach późnopopołudniowych 25 września 1953 r. funkcjonariusze MBP w liczbie 17 rozpoczęli obserwację siedziby Prymasa.

Reklama

Jak wynikało ze wspomnianego planu operacji, po powrocie prymasa Wyszyńskiego na ul. Miodową z wystąpienia, które miało miejsce w kościele św. Anny w Warszawie, przydzieleni do akcji funkcjonariusze mieli przystąpić do działania. Z planu operacji wynikało także, że realizację zatrzymania Prymasa miał wspomagać agent „Kowalski”, osoba znajdująca się wówczas wewnątrz budynku przy ul. Miodowej. W toku śledztwa nie zdołano ustalić personaliów tego agenta. W późnych godzinach wieczornych bp Antoni Baraniak, będąc w ogrodzie, zauważył przeskakujące przez mur osoby, które go zatrzymały, wtargnęły do gmachu, zaprowadziły na pierwsze piętro i posadziły w biurze z zakazem poruszania się.

Po godz. 21.30, gdy Prymas wrócił z kościoła św. Anny, powiadomiono go, że jacyś panowie dobijają się do bramy. Gdy weszli na dziedziniec, pies Baca ugryzł jednego z funkcjonariuszy. Ksiądz Prymas zaraz zatroszczył się, by zaopatrzyć rannego. W „Zapiskach więziennych” (s. 12-13) Ksiądz Prymas zanotował: „Sprowadzono biskupa Baraniaka; weszli trzej panowie z bramy frontowej i wszyscy udaliśmy się do Sali Papieży. (…) Jeden z panów (Karol Więckowski) zdjął palto, wyjął z teki list i otworzywszy - podał papier, zawierający decyzję Rządu z dnia wczorajszego”. Treść była następująca:

Reklama

„Warszawa 25 września 1953
UCHWAŁA
PREZYDIUM RZĄDU
Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej z dnia 25 września 1953 roku Nr 700/53
O środkach zapobiegawczych dalszemu nadużywaniu funkcji pełnionych przez ks. arcybiskupa Stefana Wyszyńskiego.
W oparciu o postanowienia Konstytucji Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej o «nadużywaniu wolności sumienia i wyznania dla celów godzących w interesy Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej» (art. 7 p. 3), jak również zgodnie z założeniami Dekretu z dnia 9 lutego 1953 r. oraz Zarządzenia Prezesa Rady Ministrów w sprawie wykonania Dekretu o obsadzaniu duchownych stanowisk kościelnych (§ 1).
Prezydium Rządu postanawia:
Na skutek uporczywego nadużywania przez ks. arcybiskupa Stefana Wyszyńskiego piastowanych przez niego funkcji i stanowisk kościelnych dla celów godzących w interesy Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, osłaniania i patronowania poczynaniom naruszającym obowiązujące ustawy i zarządzenia władz państwowych, a równocześnie siejącym niepokój i godzącym w jedność społeczeństwa polskiego w obliczu zakusów na nienaruszalność granic Rzeczypospolitej Ludowej
- zakazać ks. arcybiskupowi Stefanowi Wyszyńskiemu wykonywania funkcji wynikających z piastowanych przezeń dotąd stanowisk kościelnych.
Celem zapobieżenia dalszym szkodom wynikającym z wyżej wymienionej działalności ks. arcybiskupa Stefana Wyszyńskiego zaleca się właściwym organom państwowym dopilnowania natychmiastowego opuszczenia przez niego miasta Warszawy i zamieszkania w wyznaczonym klasztorze bez prawa opuszczania tego klasztoru aż do nowego zarządzenia władz.
Za zgodność:
SZEF URZĘDU
RADY MINISTRÓW
/KAZIMIERZ MIJAL -
MINISTER/”

Reklama

Ksiądz Prymas powiedział: „Decyzji tej nie mogę się poddać i dobrowolnie tego domu nie opuszczę. Urzędnik prosił, by podpisać list, że go czytałem. Na karcie dolnej listu napisałem wręczonym mi piórem: «Czytałem» i umieściłem swoje inicjały. Udałem się na górę, ze mną kilku panów. Dom był pełen ludzi i na dole, i przed kaplicą. W prywatnym mieszkaniu polecono mi zabrać to, co mi jest potrzebne. Oświadczyłem, że nic zabierać nie mam zamiaru. (…) Na próby perswazji ponawiam protest raz jeszcze przeciwko nocnemu najściu na mój dom. (...) Przychodzi siostra Maksencja, która przyłącza się do tych nalegań. Odpowiadam: «Siostro, nic nie zabieram. Ubogi przyszedłem do tego domu i ubogi stąd wyjdę». (…) Przyprowadzono biskupa Baraniaka. Pytają mnie: «Kto tu jest gospodarzem?». Odpowiadam: «Nie wiem, kogo zabieracie. Gospodarzem podczas mej nieobecności jest zawsze biskup Baraniak»” (s. 13). „Poza tym - jak wynika ze źródeł UB, dodał - proszę poinformować biskupów, że dobrowolnie nigdy nie zrzeknę się swoich stanowisk. Jeżeli będę postawiony przed sądem, proszę nie dawać mi żadnego adwokata, gdyż sam się będę bronił i gotów jestem odpowiadać za swoje czyny. Proszę powiedzieć najbliższym, żeby za mną nie płakali”. Ponieważ Wyszyński nie chciał niczego ze sobą zabrać, oświadczając, że on przyszedł na stanowisko prymasa z gołymi rękami i to wszystko nie jest jego, z pomocą sióstr spakowaliśmy niezbędne osobiste rzeczy. Przed wyjściem z gmachu Wyszyński prosił, żeby pozwolić mu wejść na chwilę do kaplicy pomodlić się, dając słowo, że zaraz wyjdzie. Przy otwartych drzwiach pomodlił się 3 minuty, skąd wyszedł, oświadczając, że jest gotów do drogi, ale dobrowolnie nie opuści gmachu. Na naszą odpowiedź, że ze względu na wiek i powagę nie wypada, ażeby trzeba było poprowadzić go pod ręce, sam zszedł na dół i wsiadł do samochodu. Urzędnicy wcześniej otrzymali instrukcję, by z Prymasem Polski obchodzić się grzecznie i kulturalnie. Samochody wyjechały z placu o godz. 0.50. „Samochód skierowano w ulicę Długą; otoczyło nas 6 innych. Cała ekipa ruszyła koło pałacu Mostowskich na linię W-Z, przez most Śląsko-Dąbrowski i Zygmuntowską ku Jabłonnie (por. s. 13). Dopiero po wyjeździe przystąpiono do rewizji” (por. s. 13-14).

Celem tej eskapady stał się klasztor Braci Mniejszych Kapucynów w Rywałdzie Królewskim. Pod datą 28 września 1953 r. kard. Wyszyński zapisał: „Rozpoczynam więc życie więźnia. Słowa tego używać nie można, gdyż otoczenie moje prostuje: to nie jest więzienie. Pomimo to czuwa nade mną blisko 20 ludzi «w cywilu»” (s. 26).

To więzienie przedłużyło się o ponad 3 lata. Po aresztowaniu kard. Wyszyńskiego tego samego wieczoru aresztowano bp. Baraniaka i z Sekretariatu Prymasa zrabowano kilka worków akt, które wprawdzie po 1956 r. oddano, ale nie ma pewności, czy wszystkie.

Zastanawiająca i budująca jest notatka zapisana 25 września 1956 r., w 3. rocznicę uwięzienia: „«Omnia bene fecisti»… Po trzech latach mego więzienia ten wniosek uważam za ostateczny. Nigdy nie wyrzekłbym się tych trzech lat i takich trzech lat z «curriculum» mego życia... Jednak lepiej, że upłynęły one w więzieniu, niżby miały upłynąć na Miodowej” (s. 250-251). Powyższe słowa dobitnie świadczą o dojrzewaniu Prymasa Tysiąclecia do świętości.

O. Gabriel Bartoszewski OFMCap jest wicepostulatorem procesu beatyfikacyjnego sługi Bożego Stefana Kardynała Wyszyńskiego

2013-09-16 13:45

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Kard. Capovilla: Niech kanonizacja dwóch papieży uczyni nasze narody mądrymi, wielkodusznymi, otwartymi

[ TEMATY ]

wywiad

kardynał

"Pragnąłbym, żeby uroczystości kanonizacyjne służyły nie tylko oddaniu hołdu dwóm papieżom, którzy już otoczeni są chwałą w niebie, ale by uczyniły nasze narody mądrymi, wielkodusznymi, otwartymi" - powiedział abp Loris Francesco Capovilla. Kardynał-nominat, wieloletni sekretarz i najbliższy współpracownik najpierw patriarchy Angelo Giuseppe Roncallego, a następnie papieża Jana XXIII mówi w rozmowie z KAI m. in. o świętości papieża Jana, jego umiłowaniu Polaków, bliskich relacjach z kard. Stefanem Wyszyńskim, podobieństwach i różnicach osobowości i pontyfikatu papieża-Włocha i papieża-Polaka. Mówiąc m. in. o bł. Janie Pawle II stwierdził: "Był heroiczny i święty. To jego świadectwo wystarcza, by zgiąć przed nim nasze kolana i dziękować krajowi, który go wydał, wychował, umiłował, kocha i będzie kochał".

KAI: Eminencja, 22 lutego zostanie włączony do Kolegium Kardynalskiego. Jakie myśli towarzyszą w tej historycznej chwili byłemu osobistemu sekretarzowi najpierw patriarchy Angelo Giuseppe Roncallego, a następnie od 28 października 1958 r. papieża Jana XXIII? Abp Loris Francesco Capovilla: Kiedy Ojciec Święty 12 stycznia w południe ogłaszał nazwiska nowych kardynałów byłem tutaj, w swoim pokoju w Sotto il Monte, śledząc jak zwykle z radością papieskie rozważanie poprzedzające modlitwę „Anioł Pański”. Tak z wielkim wzruszeniem czynię każdej niedzieli. Kiedy na zakończenie ogłosił nazwiska nowych kardynałów, słuchałem ich w spokoju. Wreszcie na zakończenie Papież powiedział, że do grona tego włączy także trzech biskupów emerytowanych, ale kiedy wypowiedział moje: Loris Francesco Capovilla pomyślałem o moim ojcu i mamie, o moich wychowawcach w seminarium, wszystkich osobach, jakie spotkałem, wszystkich dobrodziejach mojej duszy i rzecz jasna. Pomyślałem też, iż jest to gest uznania dla milczącej, pokornej, naznaczonej pokorą służby u boku Jana XXIII. Posłuszeństwa papieżowi i Kościołowi powszechnemu, posłuszeństwa Kościołowi i Chrystusowi. Nie odczułem nic innego, poza wzruszeniem, żadnej satysfakcji osobistej. Poczułem się też w jedności z wszystkimi ludźmi dobrej woli, szukającymi Boga, jeśli są chrześcijanami - starającymi się żyć radami ewangelicznymi. Wyznam bowiem szczerze, że w moim długim życiu spotkałem więcej osób dobrych, niż złych. Przyznam, że Kościół w którym się urodziłem, w którym żyłem jako dziecko był Świętym Kościołem Rzymskim, Katolickim ale ten w którym jestem dziś wydaje mi się wspanialszy. Również moja ojczyzna przeszła przez wiele trudności. Nadal nie jest łatwo, ale jestem przekonany, że dokonaliśmy kilku kroków na drodze ku sprawiedliwości, zarówno we Włoszech, w Europie jak i na całym świecie. KAI: Czy współpracując z Janem XXIII miał Ksiądz Kardynał wrażenie, że jest to osoba święta? - Tak, bo był on jakby otwartą księgą. Opowiedział mi całe swoje życie: dzieciństwo, młodość . Mówił mi o swojej posłudze kapłańskiej. Wszystkim radzę, by przeczytali w jego "Dzienniku duszy", który jest odzwierciedleniem jego duszy kursu rekolekcji prywatnych, jakie odbył ze swym spowiednikiem przygotowując się do osiemdziesiątych urodzin. Rozpoczyna od rachunku sumienia. Mówi o pokorze, czystości, ubóstwie, posłuszeństwie, i dla każdego z tych paragrafów powiada - nic nie znajduję niczego w mym życiu przeciw tym cnotom. To dotyczy każdego z nas, także ludzi świeckich, a nie tylko duchowieństwa, kiedy słyszymy jak papież Jan powiada, że jego długim życiu - nigdy, nic nie było takiego, co byłoby sprzeczne z czystością, do której został powołany. Kiedy spojrzymy na to wyznanie, to wydaje mnie się jakby cudem światła rzucanym na nasz wiek. KAI: Co zdaniem Eminencji było najbardziej godne podziwu w osobowości Jana XXIII? - Najlepiej to chyba wyraził wielki francuski pisarz Georges Bernanos, gdy postawiono mu pytanie: kim jest święty? Czy też w kategoriach świeckich: kto jest bohaterem nauki, patriotyzmu czy kultury? "Świętym jest ten, który nigdy nie przestał być dzieckiem". Ale to dziecięctwo jest stopniowym dojrzewaniem do swego powołania i misji. Papież Jan myślał jednie o tym, żeby być księdzem, myślał tylko o tym by sprawować Bożą służbę przy ołtarzu, na którym znajduje się mszał - zawierający Słowo Boże, Boże objawienie i kielich - służący do sprawowania najwznioślejszego z sakramentów. Dla niego przewodnikiem były słowa św. Jana Chryzostoma: być prostym i roztropnym - to szczyt życia chrześcijańskiego. I dodawał - i to jest życie anielskie, to oznacza żyć tak, jak aniołowie. KAI: 27 kwietnia w niedzielę Miłosierdzia Bożego Jan XXIII zostanie ogłoszony świętym razem z naszym rodakiem, Janem Pawłem II. Czy są jakieś elementy łączące tych dwóch wielkich ludzi Kościoła? - Muszę powiedzieć, że poznałem biskupa Karola Wojtyłę, wraz z kard. Stefanem Wyszyńskim podczas II Soboru Watykańskiego. W sierpniu 1979 roku zostałem przyjęty na audiencji w Castel Gandolfo. Jan Paweł II określił wówczas Jana XXIII prorokiem. I dodał, że prorocy cierpią, ale on miał rację i żyjemy dziś w nowych, zainaugurowanych przezeń czasach. Chciałbym też zaznaczyć, że obydwaj żyli w innej epoce, że chodzi o inne środowisko wychowawcze, pochodzenie, doświadczenia życiowe. Ale z pewnością podziwiamy dwóch ludzi Kościoła, którzy oddali się bez reszty Bogu i ludzkości. Papież Jan, będąc dobrym Włochem kochał swoją ojczyznę i z nakazu papieża Benedykta XV po I wojnie światowej dokonał wizytacji wszystkich diecezji włoskich, by rozbudzić ducha misyjnego, który zawsze był pośród naszego narodu żywy. Później, w 1925 roku Pius XI wysłał go do Bułgarii. Jak mawiam, miał kapelusz w dłoni, zawsze podchodził z wielkim szacunkiem dla chrześcijan wschodnich. Nigdy nie nazywał ich "prawosławnymi", ale mówił "moi bracia". Kiedy pewien prawosławny powiedział do niego: "Panie przedstawicielu papieża, chciałbym pojechać na studia do Rzymu, jeśli uzyska Pan dla mnie stypendium, to jestem gotów stać się nawet katolikiem". Będąc wówczas młodym papieskim przedstawicielem abp Roncalli wyraźnie stwierdził, że nie chce, aby ktokolwiek odniósł wrażenie, że przybył do Bułgarii, aby uprawiać prozelityzm. Zwracając się do tego młodego, 22- letniego alumna prawosławnego seminarium w Sofii powiedział: "Niech pan nauczy się miłować Jezusa, swój naród i jemu służyć. A skoro stwarza mi pan okazję, to chciałbym jasno powiedzieć, że my katolicy i prawosławni nie jesteśmy nieprzyjaciółmi, lecz braćmi. Łączy nas Księga Bożego Objawienia, chrzest, sakramenty, a zwłaszcza Msza św., nabożeństwo do Matki Bożej. Rzeczywiście istnieje kwestia jedności, prymatu Piotra, ale to rozdarcie nastąpiło tysiąc lat temu. Ci którzy do niego doprowadzili, już nie żyją, minęły wieki. Dzisiaj naszym zadaniem - pana prawosławnego i mnie katolika jest czynienie siebie Chrystusem, mamy upodobnić się do Chrystusa wraz z naszą wspólnotą. Kiedy upodobnimy się do Chrystusa, jedność będzie faktem". Jest to cud, którego obecnie oczekujemy, za naszych dni pod przewodnictwem naszego papieża Franciszka. Chciałbym dodać, że pontyfikat Jana XXIII trwał mniej niż 5 lat, zaś Jana Pawła II niemal 27 lat. Łatwiej jawić się jako osoba wybitna w krótkim okresie, niż w tak długim, jak papież Polak. Jan Paweł II bardzo ukochał ludzkość i w swoich pielgrzymkach dotarł do najbardziej odległych zakątków ziemi, aby zanieść Jezusa, Jego nauczanie - miłości i pokoju. Wszyscy pamiętamy to tragiczne wydarzenie na placu św. Piotra z 13 maja 1981 roku - zamach na papieża. Działo się to w czasie audiencji - spotkania z ludźmi, którzy go kochali. Natychmiast przebaczył zamachowcowi. Pewnie ktoś powie - to przecież obowiązek chrześcijanina, ale w przebaczeniu Jana Pawła II było coś więcej: bo po wielu latach, w roku 2002 powiedział to w Bułgarii, że nigdy nie sądził, aby ktoś z Bułgarów mógł spiskować przeciw niemu. Był w tym heroiczny i święty. To jego świadectwo wystarcza, by zgiąć przed nim nasze kolana i dziękować krajowi, który go wydał, wychował, umiłował, kocha i będzie kochał. KAI: Dla Polaków niezmiernie ważnym jest niesłychanie życzliwy stosunek Jana XXIII do Polski. To on w październiku 1962 r., przyjmując delegację naszego episkopatu, przybyłą na Sobór, powiedział o ziemiach zachodnich jako "po wiekach odzyskanych" - na długo przed oficjalnym uznaniem tego faktu przez wspólnotę międzynarodową. Powszechnie znany był jego bardziej niż życzliwy stosunek do kard. Wyszyńskiego, który był ostatnim hierarchą spoza Kurii Rzymskiej, którego przyjął umierający papież - 20 maja 1963 r. Skąd brała się u niego ta życzliwość i sympatia? - Po pierwsze: Jan XXIII znał historię. Kto ją zna, zdaje sobie sprawę z perturbacji, słabości i grzechów, ale potrafi także docenić dobro, męstwo i cnotę. Ostatnim jego sekretarzem w Paryżu był ks. Bolesław Szkiłądź. Ówczesny substytut w sekretariacie stanu, ks. prałat Montini (późniejszy Paweł VI) bardzo go cenił, jego znajomość języków, jego męstwo i dobroć. Polecił go abp Roncallemu, aby zorientował się, czy mógłby on pracować w dyplomacji watykańskiej. Poznałem, go, był naprawdę wielkim świętym. Niestety zmarł wkrótce po wyborze Jana XXIII, 8 listopada 1958 roku w Paryżu, na skutek wypadku drogowego. Nie wiem, czy panowie wiedzą, że w 1929 roku, kiedy abp Roncalli obchodził 25-lecie święceń kapłańskich to udał się na Jasną Górę i do Krakowa. Ale już wcześniej w 1912 roku gdy przebywał w Wiedniu to ks. Roncalli pojechał stamtąd na Węgry a następnie do Krakowa, gdzie w katedrze wawelskiej odprawił Mszę św. Po latach upamiętniono to wydarzenie. Trzeba też pamiętać, że jako patriarcha Wenecji kard. Roncalii w 1957 roku gościł prymasa Polski, kard. Stefana Wyszyńskiego. Są zdjęcia ukazujące ich wspólną przejażdżkę gondolą po Canale Grande. Nie wiem, czy panowie wiedzą, że 28 października 1958 roku, kiedy został wybrany papieżem o 5.30 w kaplicy św. Matyldy w Watykanie sprawował Mszę św. kard. Roncalli, któremu służyłem, następnie o 6.00 odprawiał kard. Stefan Wyszyński, a o 6.30 ja. Byłem świadkiem wielu ich rozmów. Po zakończeniu konklawe Jan XXIII ofiarował kard. Wyszyńskiemu monstrancję odziedziczoną po Piusie XII, aby zawiózł ją na Jasną Górę. Prymas zapewnił, że każdego dnia na Jasnej Górze sprawowana będzie Msza św. w intencji Ojca Świętego i cały świat katolicki. Takich rzeczy się nie zapomina. KAI: Co chciałby Eminencja przekazać Polakom w przeddzień kanonizacji Jana XXIII i Jana Pawła II? - Pragnąłbym, żeby uroczystości kanonizacyjne służyły nie tylko oddaniu hołdu dwóm papieżom, którzy już otoczeni są chwałą w niebie, ale by uczyniły nasze narody mądrymi, wielkodusznymi, otwartymi. Polakom, podobnie jak i Włochom życzę, aby przyjęli zachętę papieża Jana, który mawiał, że aby być księdzem, ale także katolikiem świeckim trzeba być wspaniałomyślnym i spoglądać na to co wyniosłe i przekraczające nasze ograniczenia, także poza Europę, zapatrzoną w chwałę przeszłości, swych zasług, ale potrzebującą spojrzenia, ku temu, za czym wszyscy tęsknimy, by biec, nie tylko podążać, ku ciągle odległym celom cywilizacji miłości. Rozmawiali: Krzysztof Tomasik, o. Stanisław Tasiemski Abp Loris Francesco Capovilla, arcybiskup tytularny Mesembria (Włochy). Urodził się 14 października 1915 w Pontelongo koło Padwy. Następnie jego rodzina przeniosła się w Wenecji-Mestre. 23 maja 1940 przyjął święcenia kapłańskie. W 1949 został redaktorem diecezjalnego tygodnika „La voce di S. Marco”. Przez ponad 10 lat, najpierw w Wenecji, a następnie w Watykanie był osobistym sekretarzem najpierw patriarchy Angelo Giuseppe Roncallego, a następnie 28 października 1958 r. papieża Jana XXIII. W latach 1963-1967 był ekspertem II Soboru Watykańskiego. 26 czerwca 1967 r. Paweł VI mianował prałata Capovillę biskupem Chieti i sam udzielił mu sakry biskupiej 16 lipca 1967 r. 25 września 1971 został promowany na arcybiskupa tytularnego Mesembria i mianowany prałatem Loreto. Zrezygnował z funkcji prałata Loreto w grudniu 1988, a jego następcą został prałat Pasquale Macchi, który był osobistym sekretarzem Pawła VI. 1 kwietnia ub. roku papież Franciszek odbył z nim rozmowę telefoniczną. Mieszka obecnie w rodzinnej miejscowości bł. Jana XXIII - Sotto il Monte koło Bergamo w północnych Włoszech. 22 lutego 2014 roku zostanie włączony do Kolegium Kardynalskiego, którego będzie najstarszym członkiem.
CZYTAJ DALEJ

Sąd uchylił europejski nakaz aresztowania wobec posła Marcina Romanowskiego

2025-12-19 14:01

[ TEMATY ]

Marcin Romanowski

Karol Porwich/Niedziela

Sąd Okręgowy w Warszawie uchylił europejski nakaz aresztowania wydany wobec posła Marcina Romanowskiego - poinformowała w piątek rzecznik do spraw karnych tego sądu sędzia Anna Ptaszek.

Wcześniej na platformie X poinformował o decyzji sądu pełnomocnik posła PiS mec. Bartosz Lewandowski.
CZYTAJ DALEJ

Przed ingresem

2025-12-19 22:10

MFS

- Nie tworzy się programów bez ludzi. Potrzebuję czasu na to, żeby się z krakowskim Kościołem spotkać na nowo – mówił kard. Grzegorz Ryś do dziennikarzy zgromadzonych w Sali Okna Papieskiego w krakowskiej kurii, gdzie odbyła się konferencja prasowa przed sobotnim ingresem do katedry na Wawelu.

W czasie konferencji prasowej przed sobotnim ingresem do katedry wawelskiej kard. Grzegorz Ryś zaznaczył, że najważniejszym elementem przygotowań do tego wydarzenia były dla niego rekolekcje, które przez trzy ostatnie dni odbywały się w Sanktuarium św. Jana Pawła II w Krakowie, a na które przychodziło każdego dnia po ok. 600 księży. Kardynał poinformował, że uczestnicy rekolekcji zebrali jałmużnę w wysokości blisko 100 tys. zł, które zostaną przeznaczone na zakup żywności dla mieszkańców Lwowa i Zaporoża na Ukrainie.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję