Reklama

Rowerem do św. Jakuba

Do grobu św. Jakuba w hiszpańskim Santiago de Compostela pielgrzymi zdążają zewsząd od ponad tysiąca lat. Wielki renesans pątnicze szlaki do Composteli przeżywają w ostatnich dziesięcioleciach. Idą po nich również peregrinos z Kielecczyzny. Idą, a nawet jadą - jak Włodzimierz Stachura i Jerzy Bukowski z Kielc, którzy 29 kwietnia po raz czwarty pojadą do św. Jakuba na swoich rowerach

Niedziela kielecka 13/2009

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Do Santiago de Compostela - miasta w hiszpańskiej Galicji, gdzie w katedrze spoczywają szczątki apostoła Chrystusowego św. Jakuba i gdzie jest jedno z trzech najważniejszych miejsc kultu chrześcijan - można dojść, dojechać konno lub rowerem.

Dlaczego rower?

Obaj panowie z Kielc polubili turystykę rowerową, która na co dzień bywa dobrym sposobem na odstresowanie po absorbujących godzinach pracy lekarza chirurga czy przedsiębiorcy, specjalizującego się w energetyce odnawialnej. W przypadku Composteli motywem decydującym było jednak to, że jadąc rowerem, przemierza się szlak mniej więcej czterokrotnie dłuższy niż pieszo, można zatem więcej zobaczyć - a obaj są zafascynowani architekturą sakralną Hiszpanii, przyrodą, topografią terenu, dotykalną z bliska obyczajowością i tradycją.
Pielgrzym-piechur przemierza przeciętnie ok. 25 km dziennie, rowerzysta - ok. 100. Kielczanie przekonują, że nie trzeba odbywać ekstra przygotowań, choć o kondycję, wiadomo, zadbać warto. Wystarczy także przeciętnej klasy sprawny rower.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Idziesz sam ze sobą

Reklama

Sam ze sobą lub z tym drugim - to jest właśnie to - podkreślają Bukowski i Stachura. To jakby „symbol życia, w którym każdy zmaga się sam ze sobą”. Nie wszystkim odpowiada pielgrzymowanie zorganizowane, masowe, ujęte w rygory. Nie każdemu najlepiej modli się w tłumie, czy - ujmując to inaczej - we wspólnocie. Idąc (jadąc) do Composteli masz swój czas tylko dla siebie, rozmyślasz, modlisz się, nawiedzasz po drodze kościoły, które są wtedy jakby wyłącznie dla ciebie.
Na „ścieżkach Jakubowych” spotykasz tylko ludzi samotnych lub wędrujących we dwójkę: jadącego rowerem Belga, pielgrzyma z Wenezueli, z Niemiec, a nawet „kontemplujące szlak” dwie… buddystki z Japonii. Większa grupa zbiera się dopiero w schronisku, gdzie można porozmawiać, zjeść kolację, pośpiewać. W schronisku (zazwyczaj 4-5 euro za nocleg) dostaje się tylko łóżko w wieloosobowej sali. Własny śpiwór to niezbędnik. Z zakupionych po drodze produktów robi się obiadokolację. Raczej prostą - bułki, mleko, sery i jajka, pomidory i wędlina. Gdy jest czas i nastrój, mogą być też pieczone kurczaki lub swojskie placki ziemniaczane. Wieczorem trzeba sobie coś przeprać, przyszykować prowiant i rower na następny dzień, który zaczyna się już o szóstej rano. Do ósmej należy opuścić schronisko. Jadąc, pielgrzymi chłoną piękne krajobrazy, ot choćby łany maków kwitnących wzdłuż pagórkowatej drogi, wstępują do kościółków na Msze św., do klasztorów - na modlitwę, a czasami na talerz pożywnej zupy. Bagaży nie obciążają zapasem wody mineralnej. Wodę ciągną wprost ze studni, spragnionych napoi też wiejska gospodyni.
Telefonów komórkowych używa się awaryjnie, w końcu nie po to się idzie! Bukowski zapamiętał sms-a od żony, która równolegle z nim, ale pieszo, wędrowała innym szlakiem: „spadł śnieg nie mam rękawiczek wiatr spycha mnie w przełęcz kubek gorącej wody w jakiejś chałupie średniowiecze”.
Podsumowując: jest w tym survival i przygoda, historia i sztuka, bliskie obcowanie z Bogiem i naturą. Jak ktoś pięknie powiedział - „poszukiwanie latarni morskiej średniowiecznego chrześcijaństwa”.

Tysiące kilometrów w nogach (i paszportach)

Palcem po mapie wędruję z kieleckimi peregrinos wzdłuż przejechanych przez nich szlaków.
W 2006 r. przebyli 1200 km tzw. Drogą Królewską (Francuską) od Pirenejów po Santiago de Compostela i Finisterrea nad Atlantykiem, gdzie średniowieczni pielgrzymi upatrywali końca ziemi (finis terrae - koniec ziemi). W 2007 r. szli od Pirenejów do Santiago Drogą Północną wzdłuż wybrzeża morskiego. W 2008 r. wybrali trasę Portugalską, łącznie 1700 km: Lizbona - Santiago de Compostela - Lizbona.
W tym roku wyruszą z Sewilli tzw. Drogą Srebrną, liczącą ok. 1800 km.
Pielgrzym na początku szlaku dostaje specjalną książeczkę, jakby indywidualny pątniczy paszport. Gromadzi w nim pieczątki z odwiedzanych (czy nawiedzanych) miejsc, klasztorów, kościołów. To dokument, który uprawnia do otrzymania oryginalnego certyfikatu - świadectwa przebycia szlaku - przy samej katedrze w Santiago de Compostela.
Za liczbami i nazwami miejscowości kryją się różne niespodzianki, które są udziałem pielgrzymów. Choćby pogoda. „15 dni, 15 zmian pogody” - opowiadają kielczanie. Myliłby się ten, kto oczekiwałby w maju w tamtym regionie Europy wyłącznie bezchmurnego, południowego nieba. Szczególnie trasie portugalskiej towarzyszyła zmienność aury.
…Trzy razy wskutek wichury samolot podchodził do lądowania w Lizbonie. Po szczęśliwym (wreszcie!) wylądowaniu - trzeba przygotować rowery, opakować się w przeciwdeszczowe kolorowe peleryny - i w drogę. Po 10 km wszystko jest kompletnie mokre łącznie z kamerą, która odmawia posłuszeństwa. Chmurzyska płyną nad monumentalnymi mostami z czasów rzymskich, rzeki burzą się w korytach, tuż obok rozhuśtane fale Atlantyku. Jedziesz po sam horyzont. Przy nadbrzeżu - obfitość połowu, morze wyrzuciło całą ławicę, którą rybacy zgarniają za pomocą… traktorów. Fatima też pod znakiem deszczu. Muzea pełne figur o stylizowanych rysach, kościoły z cudownymi romańskim portalami, kamienne pomniki - jakby za zasłoną z zadeszczonej mgły.

Mówi Włodzimierz Stachura: - Nigdy nie sądziłem, że podołam trudom tej drogi. Radość i ogromna satysfakcja z przebycia szlaku są widoczne przed katedrą św. Jakuba, gdzie ludzie płaczą i krzyczą ze szczęścia. Każdy pokonał siebie, każdy doniósł do grobu Apostoła swoje prywatne i ogólne intencje. Ja modliłem się o beatyfikację Jana Pawła II, u którego trzykrotnie miałem szczęście być na prywatnych audiencjach, oraz w intencji chorego przyjaciela, Krzysztofa Wysockiego, który mi te audiencje umożliwił.
Szlak św. Jakuba fascynuje od stuleci, przekuwając serca, pozwalając rozeznać i pogłębić siłę własnej wiary. „Drogi św. Jakuba ukształtowały Europę” - powiedział Goethe.
Jerzy Bukowski i Włodzimierz Stachura już 29 kwietnia podejmą czwarte w swoim życiu wyzwanie - szlakiem Via della Platte pojadą rowerami do Santiago de Compostela. Do grobu Apostoła dotrą 17 maja.

2009-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Szef Caritas Polska w Libanie: młodzi ludzie uważają papieża za symbol nadziei

2025-12-01 08:41

[ TEMATY ]

Caritas Polska

Papież Leon XIV

Leon XIV w Turcji i Libanie

młodzi ludzie

symbol nadziei

PAP

Młodzież oczekująca papieża Leona XIV w Annayi w Libanie

Młodzież oczekująca papieża Leona XIV w Annayi w Libanie

Szef misji Caritas Polska w Libanie i Syrii Dominik Derlicki powiedział PAP, że przyjazd papieża Leona XIV do Bejrutu budzi wiele nadziei i oczekiwań. Podkreślił, że młodzi ludzie oczekują przesłania pokoju, a za symbol nadziei w kraju zmagającym się z napięciami i ogromnymi trudnościami uważają papieża.

Podziel się cytatem - wyjaśnił Derlicki.
CZYTAJ DALEJ

Leon XIV: Chrześcijanie, muzułmanie i niezliczeni inni mogą żyć razem

2025-12-01 16:56

[ TEMATY ]

Leon XIV w Turcji i Libanie

Vatican Media

W coraz bardziej powiązanym świecie jesteście wezwani do bycia budowniczymi pokoju: do przeciwstawiania się nietolerancji, przezwyciężania przemocy i eliminowania wykluczenia – powiedział Leon XIV do Libańczyków, przemawiając podczas spotkania ekumenicznego na Placu Męczenników w Bejrucie. Dodał, że Liban jest przykładem, iż wyznawcy różnych religii mogą żyć razem i budować kraj zjednoczony poprzez szacunek i dialog - informuje Vatican News.

W drugim dniu podróży apostolskiej w Libanie Papież Leon XIV uczestniczył po południu w spotkaniu ekumenicznym i międzyreligijnym w Bejrucie.
CZYTAJ DALEJ

Leon XIV do młodych w Libanie: Macie entuzjazm, by zmienić bieg historii

2025-12-01 19:07

[ TEMATY ]

Leon XIV w Turcji i Libanie

PAP/EPA/ALESSANDRO DI MEO

Papież Leon XIV wezwał młodych katolików z Bliskiego Wschodu do odwagi, nadziei i budowania pokoju. Podczas spotkania z młodzieżą w libańskim Bkerké Ojciec Święty zaznaczył, że to właśnie młodzi „mają czas, aby marzyć, organizować się i czynić dobro”. Papież wskazał, że przyszłość „powstaje w ich rękach”, a prawdziwa siła Libanu i całego regionu rodzi się z nadziei silniejszej niż wojna i kryzysy.

Papież rozpoczął od pozdrowienia w języku arabskim „Assalamu lakum!” (Pokój z wami!), podkreślając, że pozdrowienie Zmartwychwstałego niesie „pełną miłości bliskość Boga”.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję