Reklama

Zdrowie

Lekarstwo na samotność

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Reklama

Kluby seniora to jedna z najpopularniejszych form aktywności osób starszych. Powstają przy ośrodkach kultury, spółdzielniach mieszkaniowych, radach osiedli czy coraz częściej - w parafiach. Zakładane są spontanicznie, jako efekt pomysłu i chęci działania kilku starszych osób, dawnych kolegów ze szkoły czy z pracy, sąsiadów, znajomych. W opinii uczestników stanowią skuteczne lekarstwo na samotność. Dlaczego więc uczęszcza do nich znikoma część polskich emerytów? Maria z Olszyny, babcia dwójki wnuków, do bielskiego Klubu Seniora uczęszcza od dwóch lat, należy do sekcji: naukowej, biblijnej i turystycznej. - Przez całe życie byłam nauczycielką chemii w szkole podstawowej - mówi. - Aż do emerytury organizowałam wycieczki szkolne, zabawy, rajdy. Wychowano mnie w przekonaniu, że życie ma sens, gdy się pomaga, uczestniczy w jakiejś konkretnej rzeczywistości. A tu emerytura i pssst - jakby zeszło ze mnie powietrze… Cisza, spokój i oceany wolnego czasu. Moja znajoma mówi opisowo: „za długie dni, za krótkie lata”. Uchodziło ze mnie życie. Co mam ze sobą robić, pytałam, z tą resztą czasu, jaki da mi dobry Bóg? Mam uczepić się kurczowo życia dzieci i wnuków? Nie, to nie ja… Zresztą, każdy człowiek, bez względu na wiek, powinien mieć choćby kawałek własnego, wyłącznie swojego, życia. A im więcej lat, tym większa pokusa, by z tego zrezygnować. Czym jest klub seniora? No właśnie tym. Miejscem, gdzie spotykają się ludzie, którzy sobie nie odpuszczają. Można zamknąć się w świecie seriali telewizyjnych, sąsiedzkich plotek, a można jeszcze pożyć jak człowiek, prawda? O moim klubie przeczytałam na tablicy ogłoszeń, gdy w spółdzielni mieszkaniowej płaciłam czynsz. Poszłam tam od razu, zajrzałam niepewnie, a w środku Ala, nasza dobra dusza, złapała mnie za łokieć i dosłownie wciągnęła do środka.

Klub na Twojej ulicy

Kluby seniora mają integrować ludzi, których łączą wspólne zainteresowania, podobne spojrzenie na świat. Mają podobne gusta muzyczne, literackie, z sentymentem wspominają idoli z dawnych lat. Łączy ich przeszłość, o której nie mogą już swobodnie porozmawiać z młodszym pokoleniem. Bo dla wnuków władza ludowa to prehistoria, a dla nich, dla starszych - całkiem niedawne lata…

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Centrum Inicjatyw Senioralnych z Poznania, które zbiera informacje o wszelkich inicjatywach adresowanych do ludzi starszych, w pełni wykorzystuje Internet, by docierać do maksymalnie szerokiego gremium zainteresowanych. Pan Henryk, emerytowany pracownik administracji, lat 69, znalazł swój klub właśnie dzięki Centrum.

Dość tej monotonii

Reklama

- Zapisując się do klubu seniora, po prostu zrywa się z nudą! Stwarza się możliwość miłego spędzenia czasu. To bardzo wiele w naszym wieku. W klubie jest szansa, by rozwinąć swoje talenty - ja np. odnowiłem w sobie pasję malowania. Są koła zainteresowań, rozmaite sekcje, możliwość nauki języka obcego, obsługi komputera, kursy tańca towarzyskiego, zajęcia sportowe. Najważniejsze, że spotkania są bezpłatne, bo u emerytów, wiadomo, z pieniędzmi krucho. Wspólnie chodzimy też do kina, teatru, na koncerty. Mamy własne wigilie i śniadania wielkanocne, wyjeżdżamy na wycieczki i na pielgrzymki. Ludzie, co więcej chcieć? Jak ktoś ma rocznicę ślubu, to balujemy, aż iskry lecą… Ludzie z trudem wierzą, że emerytura może stać się najfajniejszym okresem życia. A tak jest - już się za niczym nie goni, nic nie trzeba udowadniać, z nikim się ścigać… Trzeba tylko wykrzesać z siebie trochę energii.

Kluby seniora działają w całej Polsce, w miastach, miasteczkach, a także dzięki parafiom coraz częściej na wioskach - słyszymy w Stowarzyszeniu Emerytów i Rencistów. Nie ma też specjalnych wymogów co do przynależności klubowej. Mile widziany jest każdy pan czy pani, których PESEL wskazuje na 55 plus czy 60 plus. Czasem kluby seniora zrzeszają osoby wykonujące wcześniej ten sam zawód, są kluby lekarskie, nauczycielskie, ale także specjalistyczne - np. wędkarski czy kolekcjonerski. Bywa, że klub działa na określonym terenie, np. osiedla czy dzielnicy, żeby starszym osobom było po drodze. Dzieje się tak, zwłaszcza gdy lokalna władza dorzuca się do finansów klubu. Co do pieniędzy - trzeba płacić niewielkie składki członkowskie. Niekiedy jest to 7-10 zł miesięcznie, czasem 20 zł na semestr. Najważniejsze, by zdobyć się na odrobinę odwagi i wyjść z cienia, zerwać z samotnością, która dokucza większości seniorów.

Pasja, hobby, a może coś nowego?

Reklama

Henryk z Wałbrzycha, w klubie od lat, należy do sekcji turystycznej i majsterkowania: - Źle znosiłem bezczynność emerytury. Jestem, a raczej byłem, stolarzem. Robiłem na podstawie starych rycin meble tradycyjnymi metodami. Często odtwarzałem umeblowanie pałaców i dworów, np. na Ziemiach Zachodnich. Bo jak Armia Czerwona szła w 1945 r. na Berlin, to potem tą samą drogą wracała i rabowała, co w ręce wpadło. Tradycyjne stolarstwo to żmudna robota i szkodliwa. Mój lekarz mówi, że mam płuca jak górnik, co fedrował na przodku. To przez te kleje i pył przy heblowaniu. Byłem zawsze dumny ze swojej pracy, a teraz prześladuje mnie myśl, że mam w rękach fach, którego nikt nie chce. Dzisiaj mało kto umie zrobić dobry mebel. Stare wyrzuca się na śmietnik, choć tak łatwo można dać im nowe życie. W naszym klubie uczę więc reperowania mebli. Mam nawet swoich uczniów, moich rówieśników. Faceci mają majsterkowanie we krwi bez względu na wiek. Więc takie dziadki jak my piłują, heblują, lakierują... Kilka miesięcy temu przyszli na nasze spotkanie młodziaki z Klubu Modelarzy. Podobno przyda im się moja pomoc przy lepieniu modeli samolotów, choć w życiu nie siedziałem w samolocie (śmiech). Widzi Pani, w starości nie jest najgorsze łupanie w kościach, ale bycie niepotrzebnym. Człowiek czuje, jak się przestają z nim liczyć. Takie czasy. Moje wnuki żartują: „Dziadek, my wszystko wiemy. A jak nie, to w Internecie sprawdzimy”. Za moich czasów siwe włosy budziły szacunek, bo oznaczały, że coś się przeżyło, przecierpiało, to i owo widziało... A dzisiejszy świat tak strasznie przyspieszył, że trzeba znaleźć miejsce, gdzie żyje się jak dawniej, wśród ludzi, którzy podobnie pojmują otoczenie…

Aspekt duchowy

Kluby seniora łatwo znaleźć przy parafiach. Ks. Bernard, proboszcz parafii w mieście średniej wielkości, przyznaje, że jego najaktywniejsi parafianie to właśnie seniorzy. Choć nie lubi używać tego słowa.

- Seniorzy, oj nie... Do naszego klubu przychodzą osoby pełne energii, optymizmu, mimo że już na emeryturze. To ludzie młodzi duchem. Nie chcą siedzieć w domu, chętnie włączają się w jakąś akcję charytatywną, pomogą w kościele, są dla proboszcza realnym wsparciem. To bardzo ważne. Gdy mam jakiś problem i zaczynam myśleć, kto może pomóc, natychmiast przychodzą mi do głowy nazwiska ludzi z klubu. Świetnie się sami organizują, nie trzeba prowadzić ich za rączkę, co mnie cieszy - bo dzisiejszy proboszcz to człowiek bardzo zajęty. Gdy mnie potrzebują, zapraszają, żeby omówić kolejne projekty. Gdy ja ich potrzebuję - wiem, gdzie ich szukać. I o jednym nie wolno zapominać - dla ludzi z naszego klubu ważny jest wymiar duchowy. Inaczej, jak sądzę, poszliby do klubu osiedlowego czy miejskiego, bo tam też są spotkania przy kawie i wycieczki. U nas, oprócz comiesięcznych Mszy św. w wybranych przez nich intencjach, odbywają się regularne spotkania formacyjne - czasem prowadzę je sam, czasem zapraszamy kogoś z zewnątrz. Poznawanie Pisma Świętego, dyskusje o Kościele, o sensie modlitwy, o przeznaczeniu i wolnej woli. To ludzie chłonący wiedzę, ciągle ciekawi świata. I powiem szczerze, że mnie to imponuje.

Bo ciągle chce się żyć

Jadwiga, lat 72, babcia 4 wnuków, od 5 lat w sosnowieckim klubie seniora, uczestniczka kursu nordic walking, hafciarstwa i śpiewu. - Zachęcam gorąco wszystkich niezdecydowanych. Póki starczy sił, trzeba iść między ludzi. Zamienić kapcie i pilota od telewizora na rozmowę z żywymi. Dawniej siedziałam w domu i lekarz diagnozował u mnie depresję. Córki załamywały ręce. Przypadek sprawił, że trafiłam do osiedlowego klubu seniora. Z oporami i niechętnie - to dziś przyznaję. Na początku zmuszałam się, żeby iść na spotkanie. Dziś nie wyobrażam sobie życia bez klubu. Mam tam przyjaciół, ludzi serdecznych, uczynnych i godnych zaufania. Spędzamy razem czas, wspieramy się w trudnych chwilach, radujemy w radosnych. Co najważniejsze - celebrujemy życie, cieszymy się sobą i bezcenną obecnością bliskich. Jak ma się wokoło siebie rozmaitych ludzi, mniej się zrzędzi, stęka i narzeka na wszystko wokoło. Bo ciągle chce się żyć...

2012-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Patronowie trzeciego wieku

Telewizja Polska pokazała niedawno bardzo ciekawy felieton na temat niespotykanego wydarzenia w Poznaniu z udziałem seniorów w roli głównej. Włodarze miasta oddali klucze ludziom w podeszłym wieku. Czy zdarzenie to miało znaczenie tylko symboliczne? A może seniorzy coraz częściej będą przejmować odpowiedzialność za otaczający świat?

Niewątpliwie przemiany demograficzne to dzisiaj – jak mawiał klasyk – najoczywistsza oczywistość. W polskim społeczeństwie będzie przybywać seniorów z każdym rokiem. Jeśli tendencje się nie odwrócą, w stosunkowo niedalekiej przyszłości będziemy się musieli martwić nie tylko o wysokość emerytur, ale także o wydolność całego systemu. Byłoby też trudno mówić o przejmowaniu przez seniorów odpowiedzialności za otaczający świat. Biologia nie pozostawia cienia wątpliwości: ludzie starsi częściej zapadają na choroby związane z wiekiem, a nawet gdy są zdrowi, pojawiają się u nich problemy z ruchem czy sprawnym myśleniem. Zatem przewrotnie postawione pytanie o przejmowanie odpowiedzialności tak naprawdę powinno być odwrócone. Słowem – czy osoby młode, które dzisiaj sprawują władzę, mają dość wyobraźni, by przygotować się na wzrost liczby seniorów w naszym społeczeństwie? Czy jako społeczeństwo jesteśmy na tyle odpowiedzialni, by już dzisiaj przygotować się na nieuchronne przemiany struktury społecznej w naszym kraju? Nie można wszak powiedzieć, że nic się nie dzieje. Jak grzyby po deszczu powstają w całej Polsce uniwersytety trzeciego wieku. Rodzą się też kolejne inicjatywy, które za sprawą dobrej edukacji skutecznie uświadamiają nieuchronność pewnych procesów. Niestety, to wszystko wydaje się dalece niewystarczające. Kuleje u nas nie tylko edukacja, ale – przede wszystkim – służba zdrowia, a chyba wszystkim nam zależy, by polskie szpitale nie pełniły funkcji hospicjów, choć takie wrażenie w niektórych przypadkach można odnieść. Tygodnik „Niedziela” chce przejąć choćby niewielki fragment odpowiedzialności przynależnej wszystkim podmiotom życia społecznego. Jednym z dowodów jest m.in. „Dodatek nie tylko dla Seniora”. Jako pismo katolickie mamy do zagospodarowania specyficzną przestrzeń, dlatego, wywiązując się z obowiązków, pokazujemy Seniorom drogowskazy: biblijnych patronów i bł. Jana Pawła II. To prawdziwi patronowie trzeciego wieku.
CZYTAJ DALEJ

Co z obecnością maluchów w kościele?

2025-08-20 07:34

Niedziela częstochowska 34/2025, str. IV

[ TEMATY ]

dzieci

Karol Porwich/Niedziela

Ołtarz zawsze przyciąga uwagę dzieci

Ołtarz zawsze przyciąga uwagę dzieci

Jakiś czas temu na swoim profilu w mediach społecznościowych podzieliłam się jedną sytuacją – trudną niedzielną Mszą św. z moją 18-miesięczną córeczką. Mimo tego, że jedynie spacerowała ze mną za rękę po kościele, spotkałam się z przykrą uwagą na temat naszej obecności na Eucharystii.

To niełatwe doświadczenie w świątyni stało się impulsem do prawdziwie gorącej dyskusji. Okazało się, że podobne przeżycia do moich ma wielu rodziców, a temat obecności najmłodszych dzieci w kościele wzbudza ogromne emocje – od zrozumienia i wsparcia, aż po głosy zniecierpliwienia czy nawet krytyki. Ta dyskusja – która przeniosła się szybko poza jeden post – pokazuje, że pytanie: „czy miejsce małych dzieci jest w kościele?”, domaga się poważnej refleksji.
CZYTAJ DALEJ

MŚ w kajakarstwie - złoty medal Puławskiej w K1 500 m

2025-08-23 15:49

[ TEMATY ]

sport

PAP

Kajakarka Anna Puławska zdobyła złoty medal w olimpijskiej konkurencji K1 500 m w mistrzostwach świata rozgrywanych w Mediolanie. Zawodniczka AZS AWF Gorzów Wlkp. pokonała Australijkę Natalię Drobot o 0,43 s, trzecia była Węgierka Zsoka Csikos.

To pierwszy medal wywalczony przez polską reprezentację w zawodach. Puławska natomiast w niedzielę stanie przed szansą wywalczenia kolejnego krążka w dwójce na 500 m z Martyną Klatt.(PAP)
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję